Co ?? Nie nie nie, ja nigdzie z nim nie idę, wiem tylko tyle jak ma na imię. A poza tym ? Nic...
-To nie będzie konieczne.-Starałam się zniechęcić Louisa.
-Będzie, będzie.-Odpowiedział zapatrzony przed siebie.
-Znam drogę i wiesz jestem już duża.-Podniosłam głos, próbując wyswobodzić rękę z uścisku chłopaka, w skutek czego jeszcze mocniej ją ścisnął. Zabolało.
-Odprowadzę cię.-Odrzekł surowo, przyciągając mnie bliżej swojego ciała.
-Trafię.
-Odprowadzę cię.
-Ale...-Zatkał mi usta swoją wolną ręką.
-Odprowadzę cię, a teraz bądź grzeczną dziewczynką i nie sprzeciwiaj mi się.-Wyszeptał i momentalnie odwrócił wzrok, zabierając swoją dłoń.
-Bo ?-Parsknęłam.
-Bo ja tak kurwa mówię.-Warknął. Ręce momentalnie zacisnął w pięści, ściskając moją dłoń jeszcze mocniej. Zabolało bardziej niż przedtem, zaczęłam się szarpać by uwolnić się z bolesnego uścisku.
-Ał...Louis to boli.-Powiedziałam przez płacz.
Po paru chwilach ustąpił i puścił moją dłoń swoją cofając. Zatrzymałam się z widocznymi łzami w oczach, momentalnie schowałam obolałą rękę do kieszeni czarnego płaszcza. Dalej czułam ból a moje oczy były szklane, jednak mimo to spojrzałam na chłopaka. Znajdował się do mnie plecami ale po chwili tak jak ja zatrzymał się. Powoli skierował się w moją stronę, przyglądając się uważnie. Jego wystylizowana fryzura w jednym momencie została zniszczona przez wiatr, ręką odgarnął włosy do tyłu a wtedy nasze spojrzenia spotkały się, wykorzystałam okazję przyglądając się uważniej Louisowi. Jego czarną bluzkę co moment podwijał do góry wiatr ukazując bokserki w kratkę. Spojrzałam troszkę wyżej wytężając wzrok, włoski na jego podbrzuszu wyglądały bardzo sexownie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Ugh... i znowu to powiedziałam, muszę się wreszcie ogarnąć. Z powrotem spojrzałam na jego twarz w oczach widziałam smutek i poczucie winy.
Ten chłopak to dla mnie zagadka, w jednej chwili jest przerażający potem dla mnie wredny a teraz smutny.
Nagle zrobił krok w moją stronę a ja jak oparzona o ten krok się cofnęłam.
-Przepraszam.-Szepnął tak że ledwo co usłyszałam. Jednak nic nie odpowiedziałam, nadal czułam ból przeszywający moją dłoń w skutek czego uroniłam jeszcze kilka łez.
"Wiesz zwykłe przepraszam to za mało." Powiedziałam sama do siebie tak cicho że na pewno nic nie słyszał a co dopiero zrozumiał.
Znów się do mnie zbliżył jednak tym razem stałam w miejscu bacznie obserwując jego poczynania. Louis niepewnie przybliżył swoją dłoń do mojej twarzy, kciukiem delikatnie wytarł kolejną łzę spływającą po moim policzku.
-Proszę, nie płacz.-Powiedział ze smutkiem w głosie.
Głośno westchnęłam posyłając słaby uśmiech w stronę chłopaka co momentalnie odwzajemnił.
Powoli wyciągnął dłoń w moim kierunku. Wiedziałam że i tak nie mam wyjścia więc złapałam jego rękę, splótł nasze palce i ścisnął ale tym razem był delikatniejszy.
Szczerze miałam ochotę zapomnieć o tym co się dzisiaj stało, zacisnęłam powieki z nadzieją że to pomoże.
Nic.
Bąknęłam coś pod nosem w niezadowoleniu i ślamazarnie otworzyłam oczy. Wolnym krokiem zaczęłam prowadzić chłopaka w stronę mojego domu.
Szliśmy już od jakichś dziesięciu minut. W odpowiedzi na jedno z wielu pytań zadanych przez Louisa opowiedziałam mu o sobie.
-Ile masz lat ?-Padło kolejne pytanie. Ciekawe po co mu tyle informacji o mnie ? Trochę to dziwne. A może po prostu chce mnie lepiej poznać ?
-Osiemnaście, w tym roku kończę liceum.- Do mojego domu zostało jeszcze siedem minut drogi, przyśpieszyłam ciągnąc za sobą chłopaka gdyż nadal trzymał moją dłoń. Podświadomość kazała mi zwolnić i spytać Louisa o to wszystko co przed chwilą pytał mnie. Jednak zignorowałam moje myśli, nie miałam najmniejszej ochoty dowiadywać się czegoś o Lou. W zupełności wystarcza mi jego widok i znajomość imienia.
Po tych paru minutach -które minęły bardzo szybko - zatrzymałam się pod moim domem, popatrzałam na niego przez moment po czym odwróciłam się do chłopaka. Przygryzał kolczyk w dolnej wardze przyglądając mi się. Wyglądał na zakłopotanego, jestem prawie pewna że myśli co mi teraz powiedzieć.
Wyglądał uroczo, zachichotałam cicho pod nosem starając się zabrać rękę. Po paru chwilach męczenia się puścił mnie.
-Mam nadzieję że to nie ostatni raz kiedy cię widzę.-Powiedział Louis lekko unosząc kąciki ust.
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało następnie powoli zmieniłam kierunek robiąc kilka kroków przed siebie, weszłam do domu zostawiając go bez odpowiedzi.
_________________________________________
Podoba się ?? Prosimy o szczere komentarze :)
10 komentarzy = 3 rozdział dacie radę ??
_________________________________
ps. komentujesz z Anonima podpisz się.
sobota, 28 września 2013
środa, 25 września 2013
Rozdział 1
-Zamierzasz coś powiedzieć ?-Odpowiedziała mu głucha cisza. Ponowił pytanie ale tym razem odezwałam się.
-Czego chcesz ?
-Ciebie.-Wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha.
Rozwarłam usta by coś powiedzieć, lecz nic nie wykonuję w tym kierunku, siedzę cicho. Jego zimna ręka powędrowała na moją twarz, poczułam niemiły dreszcz na moim ciele pod wpływem jego dotyku. Zewnętrzną stroną dłoni pogładził mój policzek po czym jak oparzony cofnął rękę. Westchnęłam z ulgą, a mój wzrok ślamazarnie powędrował na jego twarz. Miał błękitne oczy które pobłyskiwały w świetle księżyca, po lewej stronie jego brwi dostrzegłam czarny kolczyk, nieśmiało uśmiechnęłam się na ten widok. Przygryzłam lekko dolną wargę oglądając jego ciało, miał na sobie czarny t-schirt, dżinsowe rurki które idealnie podkreślały jego uda. Na nogach miał chyba vansy, tak czarne vansy bez skarpetek co łatwo było zauważyć. Wzrokiem wróciłam na jego tors, luźna koszulka poruszana przez wiatr co moment przylegała do jego ciała ukazując kontury jego mięśni. Ramiona pokrywała liczna ilość tatuaży która ciągnęła się aż do dłoni, im mocniej mnie przyciskał do swojego ciała tym bardziej jego mięśnie się napinały. Był taki silny, zachichotałam cicho na tą myśl. Momentalnie wróciłam spojrzeniem na jego twarz gdy odezwał się.
-Jestem Louis.-Przedstawił się, uważnie mierząc moje ciało od góry do dołu wzrokiem. Miałam na sobie rajstopy, szarą sukienkę ledwo zakrywającą pupę i czarny płaszcz zapięty na trzeci guzik. A ja się dziwię czemu on się tak mi przygląda.-A ty ? Jak masz na imię ??
-Mm...-Jąkałam się.
-Powiedz mi, nie umrzesz od tego. Obiecuję.-Objął mnie mocniej w tali posyłając szeroki uśmiech. Zabrzmiało to dość dziwnie, w mojej głowie momentalnie powstał monolog na temat tego co przed chwilą powiedział Louis. Po chwili odepchnęłam wszystkie myśli na bok przyglądając się jeszcze raz chłopakowi. Jego czerwone włosy były wystylizowane i zaczesane do tyłu, nagle kilka kosmków opadło bezwładnie na jego czoło. Gestem głowy odgarnął kędziory z powrotem do tyłu nie używając przy tym ręki. -Więc ??
-Ym...Jenna.-Odparłam niepewnie. Louis przygryzł kolczyk w dolnej wardze dalej się uśmiechając. Bacznie obserwowałam jego zachowanie, jednak moją uwagę przyciągnął kawałek metalu, czarna podkowa którą chłopak zaczął się bawić. Momentalnie spuściłam wzrok a moja twarz oblała się czerwienią. Zawstydzona nieśmiało uśmiechnęłam się do swoich butów. Szczerze to Louis był bardzo sexowny. Pomyślałam.
To chore, zacisnęłam mocno powieki starając się wymazać z pamięci TO o czym przed chwilą myślałam. Louis stanął przede mną, dystans między naszymi ciałami zmniejszał się z każdym jego krokiem w moją stronę. Gdy już prawie ocieraliśmy się o siebie, ręce chłopaka powędrowały na moje uda.
-Gdzie zamierzałaś pójść zanim cię zatrzymałem ?-Uśmiechnął się zawadiacko.
-Szłam do domu.-Odpowiedziałam bez wahania.
Louis złączył nasze dłonie w uścisku następnie zrobił kilka kroków w przód ciągnąc mnie lekko za sobą.
-W takim razie odprowadzę cię.
Dziękujemy za te wszystkie komentarze i wyświetlenia, jesteście wspaniali <3 Nowy rozdział pojawi się za tydzień w sobotę lub prędzej, ale to zależy od was :)
5 komentarzy = 2 rozdział Dacie radę ??
niedziela, 15 września 2013
Prolog
Zimny powiew wiatru spowodował dreszcz na moim ciele. Schowałam ręce do kieszeni czarnego płaszczu, noc była ciemna żadna gwiazda nie świeciła na niebie, tylko duży księżyc oświetlał mi drogę. Skręciłam w jeszcze bardziej ponurą uliczkę niż tą którą właśnie szłam. Zapach w niej przypominał zdechłego kota który leżał na słońcu jakieś dwa miesiące miałam ochotę zwrócić dzisiejszą surówkę którą zjadłam na obiad. Słychać było jedynie stukanie moich obcasów i szelest liści poruszanych przez wiatr na chodniku. Uliczka którą szłam zaczęła wydawać mi się dłuższa. Nagle usłyszałam ciche kroki które z każdą chwilą stawały się coraz głośniejsze. Ogarnął mnie strach, złapałam za pasek swojej torebki i przyspieszyłam kroku. Wytężyłam słuch by chociaż trochę zorientować się ile dzieli mnie od tej osoby. Jedyne co wyczułam to że ten ktoś także przyśpieszył, miałam ochotę się rozpłakać ale nie mogłam. Napięcie rosło już prawie czułam czyiś oddech na swoim karku. Cicho zapiszczałam i zaczęłam biec przed siebie najszybciej jak tylko mogłam, słyszałam nasze kroki.
Nagle wyczułam dłoń na moim ramieniu w skutek czego zatrzymałam się i stanęłam jak słup soli, chciałam biec dalej ale nie mogłam, moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Ręka przeniosła się na moją talię, poczułam lodowate usta które ktoś przyłożył do mojego ucha. Głośno przełknęłam ślinę.
-Jest późno. Powinnaś bardziej uważać.
Nagle wyczułam dłoń na moim ramieniu w skutek czego zatrzymałam się i stanęłam jak słup soli, chciałam biec dalej ale nie mogłam, moje ciało odmówiło posłuszeństwa. Ręka przeniosła się na moją talię, poczułam lodowate usta które ktoś przyłożył do mojego ucha. Głośno przełknęłam ślinę.
-Jest późno. Powinnaś bardziej uważać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)