poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 7

Wzięłam do ręki piłkę i tak jak inne dziewczyny zaczęłam ją odbijać. Jednak bardzo rozpraszała mnie obecność Lou. Jego goła klata naprawdę przyciągała spojrzenie, a tatuaże i wielkie mięśnie dodawały temu wszystkiemu jeszcze większy urok. Co moment spoglądałam na inne dziewczyny inaczej zwane plastikami, przyglądając się im uważnie, machały tyłkami, schylały się pokazując cycki. Robiły wszystko żeby zwrócić na siebie uwagę Louisa. Niestety na marne, jak na razie nie spojrzał na żadną. Przez cały czas odkąd pojawiłam się na sali śledził wzrokiem każdy mój najdrobniejszy ruch.

-Dziewczyny, zostawcie tylko jedną piłkę gramy w siatkówkę !-Odezwał się trener. Następnie zaczął nas liczyć.-2..4..7..9..11. O jedną osobę za mało.-Ojej... nie tylko nie to.- Louis.

-Tak ?

-Chcesz zagrać z nami ??

-Pewnie.-Odparł krótko po czym dołączył do nas. Wiedziałam ugh..

-Woods, Young wybieracie sobie drużyny.-Ja i Dolly wyszłyśmy na przód.-Jenna ty pierwsza.
 Wszystkie dziewczyny dobrze wiedziały że wybiorę Louisa, jednak ja wolałam Tessę bo w końcu to moja najlepsza przyjaciółka. Ale jak ją wezmę to Dolly weźmie Lou a tego bym nie zniosła.
Czemu to musi być aż takie trudne.
 Przygryzłam lekką dolną wargę po czym niepewnie odezwałam się.

-Louis.-Chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej po czym pewnym krokiem ruszył w moją stronę. Przez cały czas staram się nie patrzeć na jego klatę choć nie jest to takie łatwe na jakie się wydaje.
Stanął obok mnie następnie schował swoje ręce do kieszeni. Young posłała mi mordercze spojrzenie, chyba chciała mi dopiec.

-Tessa.-Odezwała się. Głupi plastik.

Gdy dobrałyśmy się już w drużyny, każdy stanął na odpowiednim miejscu a chwilę później zaczął się pierwszy serw. Potem drugi, trzeci i jeszcze kilka.
 Zauważyłam że Louis naprawdę dobrze gra w siatkę to przez niego mamy tyle punktów.

Teraz to ja nie mogłam oderwać od niego wzroku-jako nie jedyna-wygląda tak bosko bez koszulki, właściwie to po co mu ona ? Ah.. moje zboczone myśli.
W pewnej chwili moją uwagę przyciągnęło zachowanie Dolly. Uśmiechnęła się złowrogo robiąc kilka kroków w stronę Tessy. Nie jestem do końca pewna co zamierza zrobić, ale na pewno nie jest to cos przyjemnego.
Przejście.
Dolly co ty knujesz ?
Tessa zaczęła powoli iść w stronę siatki, a wtedy Young podstawiła jej haka przez co upadła.

-Tess!-Momentalnie podbiegłam do leżącej dziewczyny.-Nic ci nie jest ?-Zapytałam z troską.

-Ręka mnie boli. Ałć ..-Wyszeptała cicho szlochając.

-Jenna zabierz ją do pielęgniarki.-Odezwał się trener. Pomogłam jej wstać, a wtedy usłyszałam dzwonek na przerwę. Objęłam przyjaciółkę w tali i zaczęłam kierować się w stronę szkolnej pielęgniarki.
W gabinecie starsza pani opatrzyła rękę Tessy mówiąc że jest ona złamana po czym wybrała numer rodziców mojej przyjaciółki i wezwała ich do szkoły.
Po niecałych 20 minutach przybyli i zabrali Tess do szpitala. Zostałam sama.
Potruchtałam do szatni, inne dziewczyny przebierały się jednak ja tylko zgarnęłam swój plecak i wyszłam.

Ciekawe gdzie jest Tommo ? Czyżby już  nie chciał swojej koszulki ? Szczerze to bardzo chętnie bym ją sobie zatrzymała, naprawdę ślicznie pachnie.

Postanowiłam pójść do trenera i powiedzieć mu że Tess ma złamaną rękę. Szybkim krokiem powędrowałam na salę gdzie powinien być mój wuefista. Gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy swoimi rękami, wystraszyłam się stając w bezruchu.

-Zgadnij kto to.-Ktoś szepnął mi do ucha.

_________________________

Jak myślicie. Kto to ?

Jesteście wspaniali ! Pod poprzednim rozdziałem było aż 25 komentarzy co bardzo zmotywowało nas do pisania pomimo małej ilości weny na ten rozdział

Podoba wam się ? Piszcie w komentarzach!
A i jeszcze coś.
Specjalnie dla was założyłyśmy ask'a jakby były do nas lub bohaterów jakieś pytania.

http://ask.fm/MyImmortalFanfiction

20 komentarzy = 8 rozdział
dacie radę ?
 

środa, 23 października 2013

Rozdział 6


Oh...skąd on wie że mam jutro w-f ?? Aaa nie ważne, jestem zbyt zmęczona żeby nad tym teraz myśleć.
-Idę spać dalej.-Poinformowałam rodziców.
-A nie chciałabyś prędzej czegoś zjeść ??-Spytała moja mama wychylając głowę zza framugi otwartych drzwi kuchni.
-Nie jestem głodna.-Rzuciłam szybko i pognałam na górę z powrotem do swojego pokoju. Podeszłam do komody i otworzyłam trzecią szufladę wyciągając z niej czystą białą koszulkę która sięga mi do połowy ud tak jak każda inna do spania. Weszłam do łazienki umyłam zęby, wzięłam szybki prysznic po czym założyłam bluzkę i wyszłam. Złapałam za plecak i jednym ruchem położyłam go na biurko, wypakowałam niepotrzebne książki i zeszyty zastępując je tymi które będą mi jutro potrzebne. Gdy już skończyłam odstawiłam tornister z powrotem na podłogę  wskakując do łóżka. Okryłam się kołdrą i zgasiłam lampkę, a wtedy zrobiło się zupełnie ciemno. Nie wiedziałam która godzina jednak nie obchodziło mnie to, byłam naprawdę śpiąca i zmęczona. Już prędzej taka byłam ale Louis mnie dobił... aż szkoda słów.
Ciekawe o czym rozmawiał z moją mamą ?? A co gorsza z tatą.
"Jenna powinnaś spać a nie się nad tym zastanawiać". Powiedziałam sama do siebie następnie przykryłam głowę poduszką i nie myśląc o chłopaku z czerwonymi włosami zasnęłam.
***
Obudził mnie krzyk mojej mamy "Wstawaj jest 7:30 !!"
Co ? Znowu wstałam o złej godzinie, i jak zwykle muszę teraz wszystko robić na wariata. Gdyby moja mama chodziła do pracy tak jak tata na 6:30 rano to pewnie do szkoły przychodziłabym na ostatnie pół lekcji i tak cały tydzień.
Chociaż dziwne jest to że nie pamiętam żebym wyłączała budzik. Ale trudno muszę się teraz śpieszyć.
Wyskoczyłam z łóżka biegnąc w stronę szafy pogrzebałam w niej trochę i wyciągnęłam strój

szybko się w niego ubrałam następnie pognałam do łazienki. Umyłam zęby, uczesałam włosy zostawiając je rozpuszczone i umalowałam się. Kilka ruchów tuszem do rzęs, parę maźnięć eylinerem i byłam już gotowa. Zarzuciłam na ramię plecak, ucałowałam mamę w policzek i wybiegłam z domu. Spojrzałam na godzinę 7:46, wow wyjątkowo szybko się ogarnęłam.
Autobus podjeżdża o 7:49 a na przystanek idę 2 min więc spokojnym krokiem ruszyłam w wyznaczone miejsce. Chwilę poczekałam i zajęłam miejsce na końcu pojazdu pod oknem. Szczerze bałam się dzisiejszego dnia, a szczególnie tego czy Louis naprawdę przyjdzie czy po prostu sobie żartował ?
Oh.. Jenna przestań o nim myśleć !
"Ale się nie da, to nie takie proste."-Wyszeptałam sama do siebie.
Ugh.. muszę przestać mówić sama do siebie. To powoli się robi dziwne.
Gdy wreszcie wysiadłam z autobusu szybkim krokiem ruszyłam do szkoły, prosto na pierwszą lekcje 'biologie'. Boooże jak ja jej nienawidzę....
Reszta dnia mijała mi w całkiem fajnej atmosferze. Opowiedziałam Tess o tym że Louis ma wpaść dzisiaj do nas na w-f. Była cała w skowronkach, piszczała i podskakiwała. Wyglądała jak idiotka, ale to u niej normalne. Hihi. No właśnie w-f ta lekcja na której pojawi się Louis zaczyna się za 10 min bo tyle trwa ta przerwa.
 
Ja i Tessa właśnie idziemy na salę gimnastyczną a im bliżej jej jestem coraz to bardziej zaczyna mnie boleć brzuch. To jego wina, przez niego zaczęłam się stresować. Po kilku krokach dochodzimy do szatni i wtedy ból ustąpił. Nie ma go. Poczułam się naprawdę dziwnie ale co ja na to poradzę. Trudno..
Odstawiłam plecak na ławkę na której i po chwili sama usiadłam. Otworzyłam tornister w poszukiwaniu stroju, jednak wygrzebałam tylko getry.
I jeszcze to, zapomniałam bluzki, będę musiała siedzieć całą godzinę sama na trybunach. Bo z tego co widzę to reszta dziewczyn ćwiczy. Poczekałam do dzwonku i wtedy z innymi poszłam na salę gimnastyczną, nasz trener zawsze spóźnia się 5 min a w tym czasie my wariujemy puki go nie ma.
Szłam na przodzie, złapałam za klamkę i pchnąc drzwi do przodu otworzyłam je. Zrobiłam krok do przodu i byłam już na sali a wtedy moje serce zaczęło bić szybciej.
 Idealnie wystylizowane czerwone włosy zaczesane na bok, biała koszulka, czarne rurki i vansy. Stał tam oparty o ścianę z rękami w kieszeniach.
 A jednak przyszedł.
Wszystkie dziewczyny oprócz mnie i Tessy zaczęły piszczeć i coś sobie szeptać do ucha.
Na widok zwykłego chłopaka tak się podniecić ? Serio ?!
Po kilku krokach w jego stronę dostrzegł mnie.
-Jenna!-Uśmiechną się szeroko w moją stronę i podszedł bliżej.W jednej chwili każda dziewczyna zaczęła lustrować mnie wzrokiem. Chłopak musnął lekko mój policzek w skutek czego moja twarz oblała się czerwienią a w tym samym momencie wpadł na salę nasz trener.
 
-Zbiórka !-Krzyknął a my szybko ustawiłyśmy się na prostej linii jedna obok drugiej. Lou staną kilka kroków ode mnie wyciągając ręce z kieszeni.-Louis ?
-Dzień dobry trenerze.-Uśmiechnął się.
-Dawno cię nie widziałem. Ile to już? 2 lata ?-Spytał zaciekawiony.
-Tak. Tak myślę.-Zachichotał.
-A tak w ogóle to co ty tutaj robisz ?
-Czekam na Jennę.-Odpowiedział dalej się uśmiechając.
-No okej.-Odparł otwierając dziennik. Coś tam wpisał i kazał nam wziąść piłki i zacząć sobie odbijać.
-Czemu nie ćwiczysz ?-Spytał Louis.
-Zapomniałam spakować bluzki.-Wytłumaczyłam.
-To pożyczę ci swoją.
-Louis nie będziesz chodził po szkole bez koszulki.
-Mam drugą w samochodzie.
-Nie naprawdę to nie będzie konieczne.-Zignorował mnie i przeciągną swoją białą koszulkę przez głowę.
-No bierz.-Wyciągnął ją w moją stronę.
-Jenna weź ją wolisz mieć 1 ?-Wtrącił się trener.
-Okej. -Wzięłam t-shirt od chłopaka.
-Dobra Jenna idź się przebrać a ty Louis zmiataj na trybuny.
-Dobra.-Powiedzieliśmy oboje. Ja pobiegłam do szatni się przebrać a pan "zawsze muszę postawić na swoim" usiadł na trybunach.
 
Chociaż muszę przyznać jego bluzka nie leży na mnie idealnie ale za to przepięknie pachnie. Jestem ciekawa jakich perfum używa. Są naprawdę boskie.
Gdy wróciłam już przebrana wszystkie damskie wzroki były skupione na gołej klacie Tommo. Mimo iż nie byłam z nim w najlepszych kontaktach miałam ochotę udusić każdą po kolei gołymi rękami. Tylko żeby przestały się na niego patrzeć.
 _______________________________________________
No to mamy rozdział ;D
Chyba nie jest najlepszy bo pisałyśmy go na wariata gdyż pod poprzednim postem naprawdę szybko pojawiły się komy.
Jeszcze nie wiemy kiedy pojawi się następny rozdział, ale na pewno niedługo.
 
Podoba wam się ??
13 komentarzy = 7 rozdział
15 komentarzy = 7 rozdział
 ______________________
24.10
INFO
Nie mamy zbytnio pomysłu na następny rozdział ale powinien pojawić się on do poniedziałku. Mamy nadzieję że będziecie czekać :)

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 5


-Co ?!-Spytałam z niedowierzaniem.

-To co słyszałaś kotku. Twoich rodziców nie ma, prawda ?-Zapytał dalej wpatrzony przed siebie. Skąd on wie że ich nie ma ? Przerażona głośno przełknęłam ślinę, patrząc w jego stronę.

-Ta...tak.-Wydukałam.
-Naprawdę ?-Zachichotał.- Nie wiedziałem.-Spojrzał na mnie.-Ale dziękuję że mi powiedziałaś.-Uśmiechnął się szeroko następnie wrócił wzrokiem na drogę.

Po prostu wielkie super... "Jenna zazdroszczę ci." "Czego ?" "Głupoty"

Po naszej krótkiej rozmowie i moim monologu resztę drogi do mojego domu spędziliśmy w ciszy. Louis zaparkował samochód niedaleko mieszkania, otworzył swoje drzwi następnie odblokował moje. Złapałam za klamkę po czym sama wyszłam, chłopak momentalnie splótł nasze dłonie. Westchnęłam ciągnąc Tommo w stronę domu. Sięgnęłam ręką do plecaka, pogrzebałam w nim trochę aż wreszcie wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi. Louis wszedł pierwszy, rozejrzał się po pokoju następnie nie zdejmując butów ruszył przed siebie.

Ugh... będę musiała po nim sprzątać jeszcze tego mi brakowało.
Szybko pozbyłam się swojego obuwia i popędziłam za chłopakiem.

-Louis..-Zaczęłam.

-Hm..-Odwrócił się w moją stronę.

-Bo, moi rodzice będą za godzinę i jeśli nie chcesz ich widzieć, czego naprawdę ci nie radze, powinieneś wyjść trochę prędzej.-Pokiwał twierdząco głową następnie rzucił się na kanapę w salonie.

-To co robimy ?-Spytał kładąc ręce za głowę.

-Nie wiem. Ty mnie tu przywiozłeś o niewłaściwej porze i jakoś nie zaplanowałam sobie tej godziny. -Podeszłam bliżej kanapy.-Suń się chcę usiąść.

-To usiądź na mnie, nie mam nic przeciwko.-Poruszył zalotnie brwiami.

-A ja mam. Nie.-Założyłam rękę na rękę.-Przesuń się.-Zażądałam.

-Oj, no siadaj.

-Nie.-Po raz kolejny sprzeciwiłam mu się tego dnia. Louis oplótł rękami moje nogi i jednym zwinnym ruchem pociągnął w swoją stronę. Upadłam na niego w skutek czego objął mnie w tali.-Mówiłam nie.

-Co z tego i tak cię nie puszczę.-Uśmiechnął się zawadiacko. Wywróciłam oczami zadając chłopakowi pytanie.

-To może .. opowiesz mi coś o sobie ?-Przygryzłam dolną wargę łapiąc kontakt wzrokowy z Lou.

-Nazywam się Louis William Tomlinson i mam 20 lat.

-Prac..-Przyłożył swój palec do moich ust.

-Wszystkiego się dowiesz kochanie. W swoim czasie.-Wyszeptał.

-Okej.-Bąknęłam niezadowolona.
 
Sięgnęłam ręką po pilota i włączyłam telewizor. Skakałam po kanałach aż wreszcie zatrzymałam się na jakiejś nudnej komedii. Rzuciłam urządzenie na podłogę i wygodnie położyłam głowę na torsie chłopaka.

Z minuty na minutę robiłam cię coraz bardziej śpiąca. Przymknęłam na moment oczy i niespodziewanie zasnęłam.
***
Obudziłam się, jednak nie miałam siły otworzyć oczu. Były jak kamienie.
 Lekko je rozchyliłam, leżałam w łóżku w swoim pokoju. W tym momencie zerwałam się na równe nogi i momentalnie oprzytomniałam. Z tego co pamiętam zasnęłam na kanapie w salonie wtulona w Louisa. Właśnie Louis. Boże gdzie on jest ?! Spanikowana wybiegłam z pokoju. Wtedy usłyszałam rozmowę, powoli zaczęłam schodzić po schodach. Rozglądałam się dookoła, jednak nikogo nie zauważyłam. Postanowiłam zajrzeć do kuchni. Gdy tam weszłam myślałam że zejdę na zawał.

Louis siedział na blacie kuchennym i rozmawiał z moją mamą, a tata grzebał w lodówce. Stanęłam jak słup z szeroko otwartą buzią.
Chłopak zauważył mnie jako pierwszy w skutek czego na jego twarz wkradł się szeroki uśmiech. Gdy i moja mama mnie dostrzegła momentalnie się odezwała.

-No nareszcie wstałaś.-Podeszła bliżej i mocno mnie przytuliła.-To ten Louis którego wczoraj spotkałaś.-Pokiwałam twierdząco głową.-Czemu mi nie powiedziałaś że to twój chłopak ? Jest naprawdę uroczy.-Uśmiechnęła się do Lou co odwzajemnił. Posłałam chłopakowi mordercze spojrzenie które zignorował i zszedł z blatu.

-Miło mi się z państwem rozmawiało ale już będę szedł.-Stwierdził. No najwyższa pora. Gdy już Louis wyszedł z kuchni wyswobodziłam się z uścisku mamy i podążyłam za nim żeby mi to wszystko wytłumaczył. Niespodziewanie zatrzymał się przed drzwiami i odwrócił w moją stronę. Zamierzałam się odezwać jednak byłam ciekawa co zamierza zrobić. Po krótkiej chwili ciszy rozbrzmiał jego głos.

-Do zobaczenia jutro. Wpadnę do ciebie na w-f.-Pocałował mnie w policzek i wyszedł.
 
_______________________________
 
Dziękujemy za komentarze i za nowych obserwatorów !
Podoba się ??
 
Nowy rozdział pojawi się za tydzień, Lub prędzej ale to zależy od was
 
10 komentarzy = 6 rozdział



sobota, 12 października 2013

Rozdział 4

-Boże ... to on.
 

Stał oparty o maskę samochodu. Ręce w kieszeniach i głowa spuszczona na dół. Mimo że nie widziałam jego twarzy jestem przekonana że to on.
Powinnam podejść do niego, czy uciec ? A może on tu nie przyszedł z mojego powodu ?
Hm.. pomyślmy chwilę, nic o nim nie wiem ... to jednak ucieknę.
Moje mięśnie powoli zaczęły się rozluźniać już miałam się odwrócić i zacząć biec w przeciwnym kierunku, gdy zobaczyłam że jego głowa się podnosi. Wzrokiem momentalnie powędrował na mnie.
A jednak przyszedł tu do mnie. Czego on chce ?
 Wypuściłam świstem powietrze łapiąc kontakt wzrokowy z Lou.
 
-Tommo się na ciebie gapi.-Słowa Tessy wyrwały mnie tak jakby ...z transu ? Spojrzałam na nią pytająco.
 
-Kto to jest ?
 
-Tomlinson.-Uśmiechnęła się do mnie.
 
-Co ?-Odparłam krótko, o kim ona mówi ?
 
-Louis ... Tomlinson. Louis Tomlinson.-Kiwała głową robiąc różne miny jakby chciała się mnie zapytać czy wiem o kogo jej chodzi.
Takiego jednego Louisa to ja poznałam wczoraj, czy to możliwe że jej Louis i mój Louis to ta sama osoba ?
 
- Ze on ?- Pokiwałam głową w stronę czarnego BMW o którego maskę opierał się chłopak.
 
-Taa. Ale z niego ciacho..-Spojrzała w jego stronę kołysząc się na nogach.
 Haha że co ? On ciacho ? Prawie zakrztusiłam się powietrzem, miałam wielką ochotę zacząć się śmiać jednak wzrok każdego tu obecnego powędrował by na moją porypaną osobę.
 
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej.-Zachichotałam pod nosem.
 
-Ha ha bardzo to śmieszne.-Zaśmiała się sztucznie na co wywróciłam oczami. Wtedy znowu spojrzałam na Louisa, nadal wpatrywał się we mnie co zaczynało już być dość dziwne.
Powinnam podejść ?
A jeśli on nic ode mnie nie chce i wyjdę na idiotkę ? Kurde .. ta ciekawość mnie kiedyś rozwali.
 Niepewnie zrobiłam jeden krok w stronę Tommo w skutek czego jego kąciki ust lekko się uniosły i tak z każdym moim krokiem. W połowie drogi ogarnęłam się i normalnie do niego podeszłam. Tak bardzo chciałam go zobaczyć chociaż na moment a gdy już to się stało po prostu mi przeszło. Pofrunęło z wiatrem. Zatrzymałam się kilka centymetrów przed jego osobą momentalnie wstał. Był taki wysoki, a ja jak krasnal, niska. Popatrzał na mnie z góry, myślę że nie zamierzał się odezwać jako pierwszy. Przez kilka chwil unikałam jego wzroku i rozglądałam się dookoła. Na dworze była naprawdę spora ilość ludzi i mogę przysiądz że większość z nich -a szczególnie dziewczyny- patrzyły w naszą stronę mordując mnie spojrzeniem. Poczułam się dziwnie-z resztą jak zwykle-. O co im chodzi ? Ja jestem zwykłą i nudna uczennicą a on facetem o nie wiem jakim wieku. Nie lubię a nawet nienawidzę być w centrum zainteresowania ludzi, to takie ... stresujące, nie wiem jak to opisać. Potrząsnęłam lekką głową chcąc ogarnąć swoje myśli po czym przełamałam się i spojrzałam na chłopaka. Spojrzeniem wędrował po moim ciele jednak gdy zauważył że ja także na niego patrzę starał się  złapać swoim wzrokiem mój. Boże ... to takie denerwujące. I wtem postanowiłam odezwać się.
 
-Co ty tu robisz ?!-Posłałam mu groźne spojrzenie.-A może raczej powinnam spytać skąd wiesz gdzie się uczę ??-Uśmiechnął się sam do siebie przez moment patrząc w górę. Co jest takiego śmiesznego w chmurach ? Z ciekawości sama spojrzałam w tamtą stronę.
Ale jestem głupia patrzę na niebo jak idiotka.
Wrócił spojrzeniem na moją twarz a ja momentalnie się ogarnęłam.

-Och.. Jenna.-Pogładzil palcem mój policzek.-Mieszkam naprzeciwko twojej szkoły kotku. Widziałem cię rano jak tam szłaś.

-Szpiegujesz mnie ?-Spytałam z nie dowierzaniem. No super mieszka na przeciwko mojego liceum. Dziwne że prędzej go nie widziałam. Przecież ... a nieważne. Patrzałam na chłopaka wyczekując odpowiedzi.

-Nie. Skąd ten pomysł.

-Hm .. pomyślmy. Widziałam cię raz w życiu.

-Już dwa.-Poprawił mnie.
 
-Owszem opowiedziałam o sobie ale nie mówiłam gdzie się uczę..

-No i ?-Ciągle mi przerywa. Nie uczyli go w domu że nie wgryza się innym w odpowiedź ?

-A następnego dnia magiczne znajdujesz się pod moją szkołą.

-I co w tym dziwnego ?-Spytał jakby nie wiedział o co mi chodzi. Że what ?! Dla ciebie ta cała sytuacja nie jest chora ? No chyba se beke za mnie robisz koleś. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale nic nie zrobiłam w tym kierunku. Ja już nie mam siły na niego. Odwróciłam się do  niego plecami robiąc kilka kroków w stronę Tessy. Stała jak słup, ręce bezwładnie wisiały po obu stronach jej ciała. Oczy szeroko otwarte patrzały na mnie z niedowierzaniem. Szczerze teraz to ona wygląda jak idiotka.
 
Co ?
Jednym zwinnym ruchem Louis pociągnął mnie za ramię i obrócił tak że stałam wtulona w jego tors.

-Gdzie się tak śpieszysz ?-Wyszeptał wprost do mojego ucha.

-Nie twój interes.-Parsknęłam ale zaraz pożałowałam tych słów. Lou schylił się i przerzucił mnie przez ramię następnie odwrócił się i ruszył w stronę swojego samochodu. Szarpałam i rzucałam się na wszystkie strony. Jednak dalej trzymał mnie mocno.

-Puszczaj mnie.-Krzyczałam na marne. Przyciągnęłam tylko tym więcej osób które momentalnie patrzyły w naszą stronę.
 Boże jak to musiało wyglądać. Zakryłam twarz w dłoniach. Szliśmy tak jeszcze chwilę gdy poczułam grunt pod nogami, szczerze bałam się spojrzeć gdzie jestem więc nie zabierałam rąk z twarzy. Delikatny ucisk na moich nadgarstkach spowodował nieprzyjemny dreszcz na moim ciele. Chłopak powoli zdjął moje ręce a następnie je puścił. Niepewnie otworzyłam oczy, rozejrzałam się dookoła. Myślałam że będę gdzieś indziej niż jestem. Stoimy koło czarnego BMW. Lou otworzył drzwi pasażera.

-Wsiadaj.-Zażądał.

-Nie.

-Nie sprzeciwiaj mi się Jenna i wsiadaj do tego samochodu.-Warknął.

-Nie.-Szepnęłam.

-Jenna kurwa wsiadaj albo ja ci w tym pomogę.-Prawie że krzyknął.

-Nie mogę.-Wydukałam.

-Czemu ? Przecież skończyłaś lekcje.-Przerażona zrobiłam jeden krok do tyłu. Jego zachowanie nie należy do tych normalnych. Momentalnie złapał mnie za ramię.

-Mam dzisiaj dodatkowy polski.-Odpowiedziałam.

-Wiesz co to wagary ?

-Tak.-Odparłam momentalnie.

-To właśnie na nie idziesz.-Stwierdził po czym wepchnął mnie do samochodu na przednie siedzenie pasażera następnie zamykając drzwi. Chłopak obszedł samochód po czym usiadł za kierownicą i odpalił silnik, szarpałam za klamkę żeby móc się wydostać ale zamknął je (drzwi). Bezradnie odparłam się o oparcie fotela. Wyjechaliśmy z parkingu następnie jadąc wzdłuż ulicy. Przecież on mieszka naprzeciwko szkoły to po co ten kawałek podjechał samochodem ? Paliwa mu nie szkoda ? Oparłam głowę o szybę, mijaliśmy dużo domów a po chwili do mnie dotarło.

-Gdzie my jedziemy ?-Spytałam spanikowana.

-Do ciebie.
______________________________
Przepraszam za to spóźnienie ale pisząc rozdział wczoraj zasnęłam i dopiero dzisiaj go skończyłam.
Podoba wam się ?

10 komentarzy + 4 (nowych) obserwatorów = 5 rozdział.

 

piątek, 4 października 2013

Rozdział 3



Rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym byłam. Ciemno. Tylko tyle mogłam stwierdzić ponieważ nic nie widziałam, po cichu zdjęłam swoje buty i kurtkę zapalając światło. Na paluszkach weszłam do kuchni, włączyłam lampkę stojącą na blacie. Mój wzrok powoli zaczął przyzwyczajać się do światła a wtedy ujrzałam moją mamę opierającą się o blat. Przerażona poskoczyłam, prawie bym zawału dostała !

-Ty wiesz która jest godzina ?? Po 23 ! Skończył się weekend i idziesz jutro do szkoły ! -Skrzyczała mnie.

-Wiem.-Odparłam obojętnie. Podeszłam do lodówki i wyciągnęłam z niej kanapkę siadając na kuchennym blacie, biorąc pierwszego gryza.

-Powiesz mi gdzie byłaś tyle czasu ?-Stanęła naprzeciwko mnie zakładając rękę na rękę. Przygryzłam dolna wargę od razu przypomniał mi się Louis, to przez niego się spóźniłam.

No tak zwal winę na nieznajomego.  
Zaczęłam wymyślać na szybko jakąś dobrą wymówkę.

-Wracając spotkałam kolegę .. i zaczęliśmy rozmawiać.-Odwróciłam wzrok. Miałam ochotę z całej siły walnąć się w czoło. To chyba nie był najlepszy pomysł jaki wpadł mi do głowy. Sto razy lepiej zabrzmiało by coś w stylu "Zasiedziałam się u Tessy*".

-Jak ma na imię ten kolega.-Powoli zaczynałam odczuwać że chce mi dopiec.

-Nie znasz ...

-No powiedz.-Rozkazała. Niepewnie odpowiedziałam.

-..Louis.

-A nazwisko ?-Co?! No super, nawet ja go nie znam ! I co ja mam jej tu powiedzieć ? Jenna rusz mózgownicą !-No ??-Naciskała na mnie.

-Ym... nie ważne.-Wymijając rodzicielkę wyszłam z kuchni idąc do swojego pokoju.

Pociągnęłam za klamkę pchnąc lekko drzwi, weszłam zamykając je na klucz. Podeszłam do okna zasłaniając je firaną, włączyłam lampkę koło łóżka i podeszłam do komody. Otworzyłam trzecią szufladę, sięgnęłam do niej ręką a chwilę później wyciągnęłam z niej białą koszulkę sięgającą mi do połowy ud. Zdjęłam swoje rajstopy następnie rozpięłam  sukienkę zrzucając ją z siebie podniosłam obie rzeczy i rzuciłam na krzesło. Odpięłam stanik i zwinnym ruchem założyłam na siebie koszulkę. Ślamazarnie podeszłam do plecaka stawiając go na biurku. Spojrzałam na plan po czym spakowałam odpowiednie podręczniki i zeszyty do tornistra. Zostawiłam go koło krzesła i wskoczyłam do łóżka, opatuliłam się kołdrą zamykając oczy.


Starałam się zasnąć jednak nie mogłam cały czas miałam przed oczami Louisa. Jego tatuaże, piercing, włosy, ciało ... wszystko było takie idealne. To jak się poruszał w jaki sposób do mnie mówił był ... nie mogę nawet tego opisać, żadne słowa nie były by odpowiednie. Szczerze chciałabym go spotkać jeszcze raz chociaż na moment...  .Rozmyślałam.
-Jak bardzo pragnę go z-zo-zobaczyć..-Głośno ziewnęłam momentalnie usypiając.


*rano*
Obudził mnie mój telefon wibrujący pod poduszką, leniwie sięgnęłam po niego ręką. Lekko otworzyłam oczy po czym wyłączyłam budzik "7:00", rzuciłam urządzenie na drugi koniec łóżka wracając do poprzedniej pozycji. Chciałam pospać jeszcze chociaż te 5 min. Zamknęłam oczy w nadziei że zasnę.

-"Jenna wstawaj jest 7:30 spóźnisz się !"-Obudził mnie krzyk mojej mamy zza drzwi. Momentalnie zerwałam się na równe nogi. "7:30 ?? Miało być pięć minut a nie pół godziny !" powiedziałam sama do siebie podchodząc do szafy. Otworzyłam ją i wyciągnęłam pierwszy lepszy strój


skorzystałam z łazienki, nałożyłam lekki makijaż po czym zarzuciłam na ramie plecak i wybiegłam z domu.
 Truchtałam w stronę przystanku  na który za minutę przyjedzie autobus. Przebiegłam przez pasy na czerwonym, prawie potrąciło mnie auto ale zdążyłam. Zdyszana zajęłam miejsce na samym końcu, oparłam głowę o szybę biorąc plecak na kolana. Do szkoły jechałam jakieś 10 min więc miałam chwilę dla siebie. Wyciągnęłam telefon po czym zaczęłam pisać sms'a do Tess.
 
Nadawca : Jenna
 
Odbiorca : Tess ;*
 
Będziesz dzisiaj w szkole ?
 
_______________________________
 
Po chwili uzyskałam odpowiedź, ślamazarnie otworzyłam wiadomość.
 
_______________________________
 
Nadawca : Tess :*
 
Odbiorca : Jenna
 
Taak. Po prostu pojechałam wcześniejszym autobusem :) Mamy sprawdzian z biologii a ja nic nie umiem ! Muszę się uczyć, spotkamy się pod salą :**
 
_______________________________
 
Co ? Jaki sprawdzian ? Szybko otworzyłam plecak i złapałam za zeszyt od biologii. Uważnie przeglądałam zapisane strony w poszukiwaniu notki na temat sprawdzianu.
Ooo.. jest !
 
JENNA W PONIEDZIAŁEK SPRAWDZIAN ! NIE ZAPOMNIJ !
 
Ale ja jestem głupia. Miałam prawie cały weekend wolny ale byłam zbyt leniwa żeby sprawdzić zeszyty i teraz prawdopodobnie to obleję. Sięgnęłam po podręcznik i przez resztę drogi wkuwałam do testu.
 
*szkoła*
 
Szłam po schodach na pierwsze piętro. Zjawiłam się pięć  minut przed dzwonkiem co oznaczało więcej czasu na nauczenie się. Może jednak zaliczę, chociaż na 2 ? Oby. Powoli zaczynała ukazywać mi się moja klasa, wszyscy mieli podręczniki w rękach, nawet nie zauważyli jak przyszłam. Pewnym krokiem podeszłam do Tess, pocałowałam ją w policzek następnie usiadłam koło niej na ławce i tak jak inni wyciągnęłam podręcznik zaczynając się uczyć.
 
-O Jenna. Nareszcie jesteś!-Uściskała mnie przyjaciółka.-Wiesz więcej to chyba już umieć nie mogę. Wkuwam dopiero pół godziny a wiem wszystko!-Uradowana zaklaskała podskakując na ławce.
 
-To fajnie bo ja to nic nie umiem! No.. może prawie. -Uderzyłam się podręcznikiem w czoło następnie położyłam
głowę na kolana.
-Spać nie mogłam.-Momentalnie ugryzłam się w język. Po co ja jej to mówiłam ?! Teraz  będzie mnie zadręczać głupimi pytaniami.
 
-Czemu ? Co się stało ?-Wiedziałam.
 
-N-nic.-Wydukałam dalej z głową na kolanach, dziewczyna pogładziła ręką moje plecy. Chyba chciała coś jeszcze dodać ale zadzwonił dzwonek. Pani w mgnieniu oka otworzyła drzwi po czym wszyscy zaczęli wchodzić.
 
Nauczycielka sprawdziła listę obecności po czym rozdała sprawdziany, przystąpiliśmy do pisania.
Och.. Louis.
Moje myśli krążyły wokół niego przez co bardzo trudno było mi się skupić.
 
*14:30 koniec zajęć*
 
Ja i Tessa wolnym krokiem szłyśmy do wyjścia. Na każdej lekcji i przerwie nie było by momentu w którym choć na chwilę nie myślałam o nim, o Lou. Dziewczyna cały czas próbowała się dowiedzieć czemu nie mogłam spać jednak nie powiedziałam jej, czułam że tak będzie lepiej.
 
-No proszęęę powiedz mi.-Błagała. Milczałam. Odwróciłam głowę w jej stronę cicho chichocząc. Wymacałam dłonią klamkę i otworzyłam białe drzwi. Zrobiłam kilka kroków przed siebie po czym wyprostowałam wzrok i wtedy go zobaczyłam. Mój oddech momentalnie przyśpieszył, stanęłam jak słup.
-Boże...to on.
_____________________________________________________
Tessa* - Przyjaciółka Jenny.
 
Dziękujemy za komentarze !
Jesteście wspaniali.
Rozdział wyszedł dłuższy niż poprzednie ?? Piszcie w komentarzach :)
10 komentarzy = 4 rozdział.
Do napisania :***