poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zwiastun


Wreszcie jest już długo wyczekiwany przeze mnie zwiastun :)
Co o nim sądzicie ?
ps. Rozdział postaram się dodać jutro :D

Szalonego sylwestra i szczęśliwego nowego roku kochani ;D
Uwielbiam was ;***

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 16

Ja i Lou właśnie siedzimy w moim pokoju na kanapie. Dlaczego ? Bo powiedziałam mu że się strasznie boję i chcę trochę odpocząć. Przez cały czas obserwowaliśmy jak mały bez imienny kotek zwiedza mój dom.
W pewnym momencie zwierzak robi fikołka spadając na pupę z kanapy na co ja wybucham śmiechem.
-Jak go nazwiemy ?-Skierowałam to pytanie Louisowi który najwyraźniej jest teraz w swoim własnym świecie.
-Ciota.-Jego wzrok cały czas podążał za futrzakiem przez co nawet na mnie nie spojrzał ! Ugh.. czemu ja się tym przejmuję ?
-Louis ! Sam jesteś ciota, a on jest uroczy.-Podeszłam do kociaka biorąc go na ręce.
-Powinienem być zazdrosny ?-Zazdrosny ?
-Tak.
-Głupi kot.
***
Przez 20 minut wybieraliśmy imię dla koteczka. Louis chciał żeby nazwać TO mieszanką naszych imion, niestety zgodziłam się na takie coś.
Trudno było stworzyć coś sensownego jednak udało nam się wspólnymi siłami wymyślić "Lona". Nie mam pojęcia czy takie imię w ogóle istnieje ale tak nazwaliśmy kotka.





Teraz jesteśmy w drodze do mojej "niespodzianki" tym cholernym motorem.
Chciałabym wiedzieć gdzie jesteśmy i w jakim kierunku zmierzamy niestety jest to niemożliwe gdyż Lou nie chce mi nic powiedzieć i pewnie żeby się teraz nie wygadać siedzi cicho.
Wokół mnie widać tylko drzewa co oznacza że jesteśmy w lesie i to dość głęboko zwarzywszy na drogę którą jedziemy. Jest pokryta asfaltem którego i tak już prawie nie widać oraz kamieniami no i oczywiście piaskiem.
-Daleko jeszcze ? Powoli zaczynam się czuć jak w "Drodze bez powrotu" a to mnie przeraża.-Przez moje ciało przeszedł niemiły dreszcz na myśl o tym co przed chwila powiedziałam.
-Spokojnie, jeszcze tylko 500 metrów.
-No ja myślę.-Zamknęłam oczy kładąc głowę na plecach Tommo. Minęło dosłownie kilka chwil a ja już poczułam że się zatrzymaliśmy. Ślamazarnie podniosłam powieki i z grymasem na twarzy zeszłam z jak do tej pory bardzo wygodnego motoru. Rozejrzałam się dookoła. Kilka metrów naprzeciwko nas jest małe jeziorko do którego napływa woda tycimi wodospadzikami z kilku niewielkich skał wokół zbiornika. Drzewa tutaj są bardziej zielone i wyglądają na młode. Słychać śpiew ptaków i szelest liści. Tu jest jak w bajce. Czy ja oby na pewno nie śpię ?-Louis uszczypnij mnie.
-Ja to ewentualnie mógłbym dać ci klapsa, ta metoda też pomaga.-Usłyszałam jego chichot. Zmaterializował się obok mnie a ja nadal stałam jak słup patrząc na ten przepiękny krajobraz.
-Nawet jeśli, nie dotkniesz mojego tyłka.
-Kto mi zabroni ?
-Ja.
-Pff...-Stanął za mną a jego ręce powędrowały na moje pośladki, ściskając je i szczypiąc.
-Louis całowaliśmy się jeden jedyny raz w życiu z czego ty tego nie pamiętasz, jesteśmy tylko przyjaciółmi a teraz tak kompletnie bez powodu macasz mój tyłek.
-I ?
-Przyjaciele nie macają sobie tyłków.
-Najwyższa pora zmienić tą teorię.-Wyszeptał mi do ucha liżąc jego płatek. To co robi jest wielce niestosowne ale nie odsunę się gdyż podoba mi się to. Mam straszną ochotę zacząć kręcić tyłkiem ale jestem w stu procentach pewna że skończy się to brakiem miejsca w jego gaciach a tego bym nie chciała. Kiedy jego ręce wędrują na moje uda dociera do mnie że to co właśnie powiedziałam zaczyna być prawdą.
-Louis, przestań bo ci stanie !-Chciałam wyrwać się z jego uścisku jednak moje ciało odmówiło posłuszeństwa.-I będziemy mieć problem !
-My ?
-Tak. Jesteśmy sami na jakimś cholernie pięknym zadupiu a tobie zaraz zabraknie miejsca w gaciach czego bym nie chciała.-W odpowiedzi usłyszałam tylko jego chichot. Nie przestał ani na chwilę kołysać moimi udami co zaczynało powodować u mnie chęć posmakowania jeszcze raz tych jego pulchnych różowych warg.-Lou jesteś trzeźwy ?
-Tak, czemu pytasz ?
-Bo chcę żebyś to tym razem zapamiętał.-Jak błyskawica odwróciłam się do chłopaka przodem zachłannie wpijając się w jego usta.
___________________________________________________
Jest ! Podoba się ? Mi najbardziej końcówka :D
Nexta powinnam dodać w niedzielę ale punktualna zbytnio to ja nie jestem i tak jak dzisiaj rozdział może się pojawić z 2 godzinnym spóźnieniem.
Zapraszam także na mój nowy blog : http://pretty-lie-fanfiction.blogspot.com/
35 kom = next

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 15

-No bo właśnie..Jenna ?
 
-Tak ?
 
-Chciałbym cię zabrać na przejażdżkę. Nie masz nic przeciwko ?-Posłał mi nieśmiały uśmiech.  


Takiego Lou lubię nieśmiałego, uroczego i niezwykle przystojnego.

Przygryzłam dolną wargę przypatrując się uważnie jego wysportowanemu ciału. 
Cienka biała koszulka idealnie dopasowana do jego umięśnionego torsu świetnie pasowała do czarnych rurek i także białych conversów.

Na samą myśl że ten anioł mnie dotykał lub całował, moje ciało przechodzą dreszcze.
Chciałabym żeby był mój ... tylko mój.

-Nie mam nic przeciwko ... aniele.-Sądziłam że odpowiedziałam mu tylko w myślach jednak się myliłam.
O boże, powiedziałam do niego aniele !

-Aniele ?-Uniósł jedną brew, patrząc na mnie jak na kosmitę.

-Ty możesz przezywać mnie od kwiatków to ja mogę nazywać cię aniołem.-Oblałam się rumieńcem, najchętniej zakryłabym twarz w dłoniach i zapadła się pod ziemię.
Nie byłoby jeszcze tak źle gdyby nie wszyscy tu obecni ludzie patrzyli się w naszą stronę.

-Nie jestem Aniołem Jenna.-Ugh..przecież to wiem idioto !

-A ja nie jestem kwiatem.-Założyłam ręce na piersi patrząc mu w niebieskie tęczówki. Wywinął oczami siadając na motor, odpowiedziałam chichotem czekając aż powie mi żebym zajęła miejsce za nim.

-Czekam.-Zatupał nogą spoglądając daleko przed siebie.

-Ja też.

-Na co ?-Spojrzał mi w oczy jakby szukał w nich odpowiedzi.

-Aż powiesz mi żebym usiadła. A ty ?

-Aż usiądziesz.-<facepalm>

-Idiota.

-Wiem że jestem idiotą, to moja największa zaleta.-Uśmiechnął się głupawo klepiąc miejsce za sobą na motorze. -Wskakuj nie mamy całego dnia.

-Chyba ty.-Odpowiedziałam szeptem zajmując miejsce za chłopakiem na motorze, momentalnie odpalił silnik.-Czekaj, czekaj !

-Co ?

-Co ja mam z tym kotkiem zrobić ? -Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Wsadź go do kuferka z tyłu, nic mu nie będzie. Poza tym zrobiłem mu dwie dziurki w kartonie.

-Louis.

-Tak ?

-A nie pomyślałeś może że dwie dziurki to za mało ?!

-Oh weź już przestań. Wytrzymał 30 minut jadąc tu do ciebie to jeszcze z 5 mu nie zaszkodzi.

-Jedziemy do mnie ?

-Tak, żeby odnieść tego kudłacza a potem zabieram cię na przejażdżkę.

-Ej nie mów tak na niego !-Wywrócił oczami spoglądając przed siebie.

-Chowaj.-Momentalnie zamknęłam karton chowając go do dużego kuferka znajdującego się na końcu motoru. Pokręciłam się trochę na siedzeniu szukając odpowiedniej i wygodnej pozycji do siedzenia po czym objęłam Louisa mocno w psie.

-Czekaj !

-Co znowu ?!

-Bez kasków ? To niebezpieczne, a co jakbyśmy mieli w...

-Jenna przestań kłapać dziobem i się tak nie denerwuj. Ubierz moją czapkę.-Podał mi materiał do ręki który wyjął bóg wie z kąt.-Jest prawie jak kask tylko że bardziej miękka.

-Dobra ale jak coś nam si..

-Ci..-Wywróciłam oczami zakładając na głowę granatową czapkę Lou po czym wróciłam do poprzedniej pozycji.

Zacisnęłam mocno powieki czując że już ruszyliśmy. Przyznam, nie lubię jeździć motorem, zawsze boję się że coś złego może się stać. Do mojej głowy napłynęło pełno scen śmiertelnych wypadków na motorach przez co objęłam mocniej chłopaka. Proszę niech to już się skończy..

______________________________
Okej więc rozdział nie wyszedł tak jak chciałam ale cóż i tak już długo czekaliście więc jest tu taki o.
Krótki, wiem.
Poza tym strasznie słabo komentujecie. Pod kilkoma ostatnimi rozdziałami było po 31,33,34,45 komentarzy a pod poprzednim tylko 28 ! Więc napisze next na sobotę ale tylko wtedy gdy będzie tu chociaż
35 komentarzy

Wiem że była ankieta odnośnie tego kiedy mają pojawiać się rozdziały ale wy nie komentujecie prawie wcale jak nie zażądam jakiejś tam ilości komów.
Więc albo zaczniecie komentować albo rozdziały nie będą pojawiały się tak często jak wcześniej.

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 14

Resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Wtulona w poduszkę wylewałam litry łez, i to wszystko tylko dlatego że Louis zapomniał o naszym pocałunku. 
Mama już zdążyła mi zrobić awanturę o to że nie byłam rano w domu no i do tego dała mi szlaban na tydzień !
Ugh nienawidzę swojego życia ! 
Z początku myślałam że Tommo jest inny, jednak się myliłam jest dokładnie taki sam jak każdy  facet ! Tylko wóda im w głowie ! Wzięłam telefon do ręki sprawdzając godzinę, była już 22:47 postanowiłam pójść spać. Ślamazarnie wstałam z łóżka podchodząc do komody, otworzyłam trzecią szufladę a moim oczom ukazała się biała koszulka. Wzięłam ją do ręki przyglądając się jej uważnie, to bluzka Lou. Pomimo tego że byłam na niego potwornie zła postanowiłam ją ubrać. Pozbyłam się wszystkich ubrań jakie miałam na sobie zakładając koszulkę Tommo i pierwsze lepsze krótkie spodenki. Normalnie poszłabym teraz pod prysznić ale ta cała sytuacja pozbawiła mnie wszystkich sił. Rzuciłam się na łóżko okrywając się kołdrą, nastawiłam budzik starając się zasnąć jak najszybciej.
Boże czemu ja się tak tym wszystkim przejmuje ?
To był tylko zwykły pocałunek a Louisa nie mogę nazwać nawet moim kumplem, znamy się tak krótko.
Czy to możliwe że zakochałam się w nim ?

***
Rano, jak to zwykle obudził mnie budzik. Tym razem  zrezygnowałam z 30 minutowej drzemki idąc do łazienki. Wzięłam szybki prysznic zmywając przy tym resztki rozmazanego makijażu z wczoraj. Po piętnastu minutach moczenia się zaczęłam suszyć włosy, ciepłe powietrze odbijało się od mojej twarzy powodując gęsią skórkę na całym ciele. Moje oczy bolały i do tego wyglądały strasznie, wielkie, czerwone i spuchnięte. Taa to są właśnie uroki kilkugodzinnego wylewania łez.
Nałożyłam na twarz dużą ilość makijażu maskując wszystkie ślady płaczu jakie były widoczne na mojej twarzy. Opuściłam łazienkę a na zegarze widniała godzina 7:38. Ok teraz jeszcze tylko spakować tym razem torbę i mam chwilę dla siebie. Podbiegłam do szafy wyjmując z niej torebkę następnie podeszłam z nią do biurka pakując do niej wszystkie potrzebne książki i zeszyty.
7:40 dobra autobus mam za 8 min więc zjem coś jeszcze zanim wyjdę.
Wzięłam torebkę i telefon do ręki biegnąc na dół, gdy znalazłam się w kuchni podeszłam do lodówki wyciągając z niej jogurt.
Po zjedzonym w tępię ekspresowym posiłku byłam już ubrana i w pełni gotowa do wyjścia.




-Pa !-Krzyknęłam wychodząc z domu. Wolnym krokiem szłam na przystanek autobusowy.
Dzień był dość chłodny, dobrze że ubrałam kurtkę.
 Dochodząc już do celu ujrzałam Tess, podbiegłam do niej całując ją w policzek na przywitanie.

-Czemu nie było cię wczoraj w szkole ?

-Em.. zaspałam. -Skłamałam. Ale co miałabym niby jej powiedzieć ?
Spałam u pijanego Louisa a potem się całowaliśmy, on tego nie pamiętał to wyszłam zapłakana z jego domu.
Boże jaki z niego kretyn.

-Jenna ty nigdy jeszcze nie zaspałaś 7 godzin ! Nawet jakby była jeszcze jedna lekcja ty byś się ogarnęła i przyszła do szkoły !

-Wiem. Ale to prawda.

*szkoła*

Biologia nudy.
W-F nudy.
Polski nudy.
Matematyka nudy.
Chemia nudy.
Godzina wychowawcza super ! Ups pomyłka nudy.
Cały ten dzień jest straszny ! Nawet na moich ulubionych lekcjach się nudzę i jestem zmęczona ! Tylko czemu ?
Zaczęła się właśnie ostatnia moja lekcja a mianowicie fizyka.
Blaa, blaaa, blaaaa nudy !
 Jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty ! Gościu przestań zanudzać !

-Dobrze teraz przepiszcie wszystkie zadania z tablicy. To będzie zadanie domowe, na ocenę !-Ugh...wyskocz przez okno !
W czasie gdy ja rozmyślałam jak bardzo nienawidzę typa od fizyki zadzwonił dzwonek na przerwę w skutek czego szybko spakowałam zeszyty do torby wychodząc z sali.

-Jezu Jenna co z tobą ? Cały dzień jakoś dziwnie się zachowujesz.-Rozbrzmiał glos Tessy.

-Nic, jest okej.-Powiedziałam schodząc na parter. Przyjaciółka szybko mnie dogoniła łapiąc za ramię, obydwie stanęłyśmy. Posłałam jej mordercze spojrzenie próbując wyrwać się z jej uścisku.

-Jenna ! Powiedz mi do cholery o co ci chodzi ! -Krzyknęła mi do ucha.

-Wściekłam się na Louisa i dlatego wyżywam się na każdej możliwej osobie.-Spuściłam wzrok. Nie wierze że to powiedziałam ! Tess siedzi cicho za co bardzo jej dziękuję, nie chcę teraz o tym wszystkim rozmawiać. Poprawiam torbę na ramieniu wychodząc ze szkoły moja głowa jest spuszczona na dół. Przez co widzę tylko chodnik i swoje buty, idę tak już kilka chwil gdy czuję jak ktoś szturcha łokciem moje ramię. Podniosłam głowę patrząc na osobę którą okazała się być Tess.

-Co ?!

-Spójrz przed siebie.-Ślamazarnie odwróciłam głowę patrząc na wskazany mi kierunek.
No nie, to są chyba jakieś jaja.
Co ten idiota tutaj robi ?!
A może on nie jest tu dla mnie ? Stanęłam czekając na jego reakcje. Opierał się o czarny motor rozglądając się na boki gdy wreszcie mnie zauważył słabo uniósł kąciki ust próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Nawiązałam go z nim mordując wzrokiem, stanął na równe nogi chowając ręce do kieszeni czarnych jeansów.

-Podejdź do niego Jenna.-Podpowiedziała mi przyjaciółka. Przełknęłam głośno ślinę robiąc kilka niepewnych kroków w jego stronę. -No idź.-Złapałam za pasek torebki stając przed jego sylwetką. Byłam cicho, czekałam aż powie coś pierwszy.

-Ygh... Jenna ja przepraszam cię.-Podrapał się po karku patrząc mi dalej w oczy.

-Mówiłam że nie chce cię znać.  I w ogóle jakim cudem zapomniałeś o naszym pocałunku ?! Przecież nie wypiłeś aż tak dużo.

-Ćpałem. Nie pamiętam nawet jaki znalazłem się w domu i to z tobą. -Odwrócił wzrok patrząc gdzieś za mnie.

-Idiota.

-Wiem.

-Czemu przyszedłeś mnie przeprosić ?-Musiałam znać odpowiedź.

-Bo nie umiem o tobie zapomnieć Jenna. Na początku chciałem cię tylko przelecieć ale potem to się zmieniło. Jesteś wyjątkowa i myślę że to mnie od ciebie ciągnie.

-Wyjątkowa ?

-Tak, bo nie pchasz mi się do łóżka.-Zachichotał.-A tak na przeprosiny mam coś dla ciebie.-Sięgnął za siebie ręką wyciągając średniej wielkości pudełko ozdobione brokatem i owinięte czerwoną wstążką zawiązaną na kokardkę.
 
-Louis co to jest ?-Podał mi pudełko do ręki.-I czemu to takie ciężkie ??
 
-Otwórz.-Zrobiłam jak kazał. Rozplątałam kokardkę i podniosłam wieczko a moim oczom ukazał się malutki kotek leżący pośród dużej ilości różowej wełny. Jejku jaki on słodki !
 


-Nienawidzę siebie.-Powiedziałam przyglądając się zwierzęciu.
 
-Za co ?
 
-Za to że tak łatwo ci wybaczam.
 
-Przyjmujesz moje przeprosiny ?-Spytał z nadzieją w głosie.
 
-Tak, ale tylko dlatego że on jest taki słodki.

_____________________________________

Wybaczcie że rozdział nie pojawił się w piątek ale była u mnie straszna śnieżyca która niestety pozbawiła mnie internetu no a potem to mi się zasnęło. No ale już jest ! Postanowiłam także że rozdziały będą się pojawiały w sobotę a nie w piątek bo mam w ten dzień za dużo na głowie.

40 komentarzy = 15 rozdział w sobotę.

Dacie radę ?