sobota, 24 stycznia 2015

Nowy blog!

Ostatnio miałam natchnienie i razem z przyjaciółką (z którą na początku pisałam tego bloga) zaczęłyśmy pisać nowe opowiadanie. Jest to dość nietypowa tematyka i jesteśmy ciekawe czy się spodoba a to taki wstęp : 

Jestem synem biznesmena i mam na imię Harry. Prowadzę nudne życie 20-latka codziennie upijając się do nieprzytomnego i bzykając kurwy. Pewnego dnia gdy zaczyna mi się to wszystko nudzić i chcę spróbować czegoś nowego, moje życie ulega ogromnej zmianie. Kupuję w internecie dziewictwo...

Jeśli zaciekawił cie ten wstęp masz tu link do bloggera na którym znajduje się to opowiadanie : http://this-just-sex.blogspot.com/
i wattpada 

czwartek, 4 grudnia 2014

Epilog

Delikatnie odłożyłam bukiet róż na zimną płytę nagrobkową na której widniało imię i nazwisko Louisa, po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Zostałam sama,tysiące myśli w mojej głowie nie pozwalały mi normalnie myśleć, mimo iż od wypadku minął zaledwie jeden dzień ja zdążyłam stęsknić się za nim tak bardzo, każda chwila spędzona bez Lou ciągnie się w nieskończoność, co bardzo mnie męczy. Żałuję jedynie że nie zdążyłam powiedzieć mu jak wiele on dla mnie znaczy, straciłam połowę swojego serca, moją drugą połówkę i nie wiem czy kiedyś ją odzyskam bo ma ją Louis. Kocham tego wariata tak bardzo że chyba nigdy nie pogodzę się z jego śmiercią, za wiele wspomnień i przeżyć jest z nim związane. 

Ściskam mocno chusteczkę w mojej dłoni a po moim ciele przechodzi niemiły dreszcz spowodowany podmuchem zimnego powietrza. Czułam jego obecność, czułam że stoi za mną i obejmuje mnie pocieszająco ramieniem ale gdy się odwróciłam go nie było, kolejna łezka zakręciła mi się w oku.

-Miałeś być na zawsze.


THE END


_______________________________

TO CHYBA NAJKRÓTSZY EPILOG ŚWIATA ALE JAKI SMUTNY. PISZĄC GO RYCZAŁAM JAK GŁUPIA I NIE MOGŁAM SIĘ OGARNĄĆ. TO PIERWSZE MOJE LEPSZE FF I MAM WRAŻENIE ŻE JAK ZACZĘŁAM JE PISAĆ TO DOBRZE WSZYSTKIEGO NIE PRZEMYŚLAŁAM, ALE JUŻ TRUDNO. TAK BARDZO ZŻYŁAM SIĘ Z TYM OPOWIADANIEM ŻE TO GŁOWA MAŁA, NIE CHCIAŁAM TERAZ KOŃCZYĆ ALE PRZECIEŻ NIE BĘDĘ CIĄGNĘŁA TEGO OPOWIADANIA W NIESKOŃCZONOŚĆ BO TO Z CZASEM ZROBIŁOBY SIĘ JUŻ NUDNE. TO ROZSTANIE PRZEŻYWAM NAPRAWDĘ STRASZNIE. CHCIAŁAM WAM PRZEDE WSZYSTKIM PODZIĘKOWAĆ ZA TO ŻE BYLIŚCIE TU AŻ DO KOŃCA. JEDNI ODESZLI A NIEKTÓRZY DOTRWALI DO TEGO MOMENTU I WŁAŚNIE TYM OSOBOM CHCIAŁABYM PODZIĘKOWAĆ NAJBARDZIEJ BO TO WY MOTYWOWALIŚCIE MNIE DO TEGO ABYM PISAŁA DALEJ. 
ZASTANAWIAŁAM SIĘ I TO JUŻ NIE RAZ CZY BY NIE ZROBIĆ DRUGIEJ CZĘŚCI ALE PRZY TAKIM ZAKOŃCZENIU WĄTPIĘ CZY BYŁABY ONA CIEKAWA, TAK BEZ LOUIS'A. DLATEGO JUŻ WIECIE CZEMU NIE MOGŁABYM TEGO DALEJ PISAĆ.
PROSIŁABYM ŻEBY KAŻDY KTO CZYTAŁ TO FF ZOSTAWIŁ PO SOBIE ŚLAD W KOMENTARZU, NAWET JEŚLI PRĘDZEJ TEGO TU NIE ROBIŁEŚ ZRÓB WYJĄTEK BO CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ ILE TAK NAPRAWDĘ WAS TU JEST.
BLOGA NIE BĘDĘ USUWAĆ WIĘC KAŻDY BĘDZIE MÓGŁ WEJŚĆ I PRZECZYTAĆ TO WSZYSTKO JESZCZE RAZ LUB PO PRAZ PIERWSZY. A TAK WRACAJĄC DO DRUGIEJ CZĘŚCI MOGŁABY ONA POLEGAĆ NA TYM ŻE WSZYSTKO TO CO SIĘ TU WYDARZYŁO BYŁOBY Z PERSPEKTYWY LOUISA ALE JAKOŚ NIE JESTEM DO TEGO ZBYTNIO PRZEKONANA. JESZCZE ZOBACZĘ I CHCIAŁABYM USŁYSZEĆ WASZĄ OPINIĘ NA TEN TEMAT.
KOCHAM WAS PAMIĘTAJCIE O TYM, JAK CHCECIE TO ZAGLĄDAJCIE TU BO ZAWSZE MOGĘ DODAĆ JAKĄŚ NOTKĘ I Z GÓRY MÓWIĘ ŻE SAMA BĘDĘ TU WPADAĆ WIĘC JAK KTOŚ ZOSTAWI KOMENTARZ DŁUGO PO DODANIU TEGO POSTA MOŻE BYĆ PEWNY ŻE GO PRZECZYTAM.
TO MOJE POZOSTAŁE BLOGI ALE NIE WIEM CZY BĘDĘ JE DALEJ PISAĆ, BOJĘ SIĘ ŻE NAOBIECUJE WAM NIE WIADOMO CZEGO A POTEM TO WSZYSTKO TAK PO PROSTU ZOSTAWIĘ. JAKBYM SIĘ JUŻ ZDECYDOWAŁA NA PEWNO WAS O TYM POINFORMUJE.



A WIĘC TO KONIEC MY IMMORTAL.

środa, 3 grudnia 2014

Rozdział 30

Gdy wysiadłam ujrzałam wielki tłum ludzi, wszyscy powoli wchodzili do środka, pijani i ci mniej. Okropne miejsce nic dziwnego że Louis zabronił mi tu przychodzić. To był pierwszy jego wyścig który mogłam oglądać. Jeszcze się nie zaczął a już pchałam się na sam początek tłumu żeby wszystko lepiej widzieć. Tak cholernie się o niego bałam. Nie darowałabym sobie gdyby coś mu się stało. Szybko ugryzłam się w język, a gdy to zrobiłam usłyszałam głośny syk syreny. Chciałam zatkać sobie uszy dłońmi jednak było to niemożliwe przez tłok panujący w tłumie tych ludzi. Od toru dzieliła mnie jedynie cienka krata o którą bezwładnie oparłam głowę. Gdy łomot ucichł wszyscy zmilkli by za chwilę znowu wybuchnąć wrzaskiem a do mnie dotarło co się właśnie stało. Czterech zawodników wjechało na linię startu, przyłożyłam dłonie do kraty przyglądając się motocyklistom. Jeden czarny drugi biały jeszcze inny czerwony i niebieski. Mężczyźni na moment zdjęli kaski ale ten moment wystarczył bym dowiedziała się że Lou to ten w czarnym kombinezonie. Zacisnęłam dłonie mocno wokół krat podciągając cicho nosem. Jeszcze się nie zaczęło a ty Jenna już płaczesz. Znowu usłyszałam ten głos w mojej głowie co nie poprawiło mi humoru. Lepiej wynoś się z mojej głowy puki cię przez nawias nie przełożyłam ty ilorazie nieparzysty. Po tej krótkiej rozmowie mojej i mojej światła zaczęły się zmieniać a ludzie odliczali. 3...2...1...GO!
Dobrze zbudowany mężczyzna machnął flagą a czterej motocykliści ruszyli jak błyskawice zostawiając za sobą dym pisaku. Bacznie obserwowałam poczynania Lou i tych pozostałych typków których już zdążyłam znienawidzić. Pierwsze kółko, drugie kółko okej Jenna zostało jeszcze kilka. 

Gdy w jednej chwili  motor Lou zaczął się chwiać  a on sam stracił panowanie nad kierownicą widziałam już tylko dym, ogień i głośny huk, który spowodował że wszyscy wokół mnie zmilkli a ja tylko zrobiłam krok bliżej kraty, to ostatni raz kiedy go widziałam. Stałam tam jak słup soli z już mokrymi od łez oczami, a jedyne co z siebie wydobyłam to jego imię, Louis.

___________________________________

Nie było 20 komentarzy ale stwierdziłam że 19 to i tak dużo więc to dodałam.
Jezu smutno mi, nawet nie wiecie jak płakałam pisząc to!

 Prosiłabym jedynie żeby każdy przeczytał notkę pod epilogiem, na pewno będzie ona długa ale w końcu to koniec... :''(

20 KOMENTARZY = EPILOG 

sobota, 29 listopada 2014

Rozdział 29

Czuję głośne bębnienie w mojej głowie co sprawia że zaczyna ona pulsować. Otwieram wolno oczy przyzwyczajając się do jasności panującej w moim pokoju. Mój telefon wibruje na szafce i to przez niego budzę się w niezbyt dobrym nastroju. Spoglądam na Tessę która dopiero przewraca się na drugi bok, wygląda naprawdę słodko jak śpi ale niestety muszę ją obudzić. Zwinnie i dość mocno rzucam w nią poduszką a ta jak oparzona reaguje na mój gest wrzaskiem.
-Co ty do jasnej cholery robisz Jenna ?!
-Pora wstawać, budzik już dzwonił.-Oznajmiam podnosząc się z mojego jakże wygodnego łóżka.
-Ugh..no dobra.-Brunetka także wstaje i dołącza do mnie w drodze do łazienki. Oczywiście takie coś jak wstyd nie istnieje w naszym słowniku bo Tess pierwsze co robi to rozbiera się i zamyka pod prysznicem a ja zajmuję twarzą oraz zębami. Po paru minutach zamieniamy się miejscami a gdy obydwie skończyłyśmy zajmować się sobą wyszłyśmy wskakując w czystą bieliznę i ubrania. Jesteśmy jak siostry i to że czasami paradujemy przy sobie zupełnie nago traktujemy za normę i można powiedzieć coś w rodzaju rutyny. Po upływie około godziny jesteśmy już czyste i wyszykowane do wyjścia ale pozostało nam jeszcze coś zjeść. Każda zrobiła sobie kanapkę i biorąc ją w rękę wyszłyśmy jedząc po drodze. Odprowadziłam Tessę najdalej jak się dało i całusem w policzek pożegnałam ja tego dnia, nogi zaprowadziły mnie teraz prosto pod dom Louisa. Weszłam po tych kilku schodkach i zapukałam, pewnie powinnam wejść tak samo jak to robi wiele ludzi ale mam kulturę i u siebie nie jestem. Czekam może 2 min i w drzwiach pojawia się Tommo z promiennym uśmiechem na twarzy. Całuje mnie i wpuszcza do środka. Idę do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia ale gdy okazuję się marnym szukającym wołam Czerwonowłosego.
-Lou ?
-Co jest ?-Odkrzykuje i jakimś magicznym sposobem momentalnie znajduje się w moim otoczeniu.
-Dasz mi coś do picia? Nie mogę znaleźć.-Przyznaję a w odpowiedzi otrzymuję chichot Lou. Sięga ręką do szafki i wyciąga szklankę do której następnie nalewa mi soku. Siadam na krześle i upijam pierwszego łyka napoju. Czerwonowłosy śledzi mnie wzrokiem a gdy pytam o co mu chodzi, zabiera mi szklankę i siada na moich kolanach okrakiem. Najpierw patrzymy sobie w oczy, długo i intensywnie jakbyśmy czegoś w nich szukali, Tommo no niestety do najlżejszych nie należy ale gdy mam zamiar mu to powiedzieć ujmuje moje policzki w dłonie i zachłannie wpija się w moje usta. Odwzajemniam pocałunek a gdy próbuję go pogłębić niechcący zwalam Czerwonowłosego i ląduje on tyłkiem na ziemi .
-Ał! Jenna z co to ?-Mówi z grymasem na twarzy i masuje swój tyłek.
-To było niechcący, przepraszam ale ciężki jesteś.-Pomagam mu wstać.
-Dzięki że jestem gruby.-Otrzepuje i pozbywa się mojej dłoni.
-Nie to miałam na myśli !-Zakładam rękę na rękę i dołączam do Tommo w staniu.
-Wiem, tylko się droczę.-Chichocze ciągnąc za mój policzek.-Ubieram się i idziemy się przejść, okey ?
-Ok..-Chłopak znika a ja idę na korytarz, zakładam buty które zdjęłam wchodząc tu i czekam. Po jakichś 2 minutach Lou dołącza do mnie i razem wychodzimy. Łapie mnie za dłoń i prowadzi.
Czas leci nieubłaganie bo nim się oglądam docieramy jak mniemam na miejsce. Stoimy przed wielka bramą parku intensywnie się w nią wpatrując.
-Wchodzimy ?-Zaczynam pierwsza wytrącając chłopaka z zamyślenia.
-Tak, ale..Jenna obiecaj mi jeszcze raz że nie przyjdziesz.-Jego wzrok jest błagalny i choć chciałabym obiecać mu to szczerze nie mogę, za bardzo się o niego martwię żeby dzisiaj tam z nim nie być.
-Obiecuję ci to Louis, naprawdę.-Najgorsze jest to uczucie gdy kłamiesz osobie na której naprawdę ci zależy, już wiem jak to jest. Mam jedynie nadzieje że wyjdzie z tego cały i zdrowy.
-Dobra. Wchodzimy.-Lou łapie za klamkę i idziemy do środka. Słońca już prawie nie ma, liście cicho szeleszczą i ten spokój, jak z prawdziwej bajki. Wyjątkowe miejsce.

Wolno spacerujemy mijając pełno starych par które chodzą za rączkę albo siedzą na ławce uśmiechnięte od ucha do ucha.
-Widzisz ?-Pytam wskazując głową na tych wszystkich ludzi.
-Tak. I wiesz co ?
-No co ?-Dopytuję się.
-Chciałbym żebyśmy to my wyglądali tak za parę lat. Wiesz starzy, idący za rękę i wspominający te wszystkie lata spędzone razem.-Mówi a mi aż robi się ciepło na sercu. Nie sadziłam że Louis myśli o przyszłości ze mną, nigdy przecież mi nic takiego nie mówił.
-Wiesz tygrysie, po tych słowach mam wielką ochotę się szeroko uśmiechnąć.-Odpowiadam i unoszę wysoko kąciki ust. Chłopak chichocze i ściska mocniej moja rękę, robimy kilka kółek dookoła parku dobrze się przy tym bawiąc. Czas mijał nieubłaganie a nim się obejrzałam nadeszła ta chwila. Czas pożegnania.
-Jenna już jestem spóźniony, muszę jechać.-Szepcze wypuszczając moją dłoń.
-Naprawdę nie możesz zostać? Louis tu chodzi o twoje życie.-Mówię łamiącym się głosem.
-Nic mi nie będzie kochanie i choćby nie wiem co się stało wiedz że kocham cię całym moim serduszkiem.-Po tych słowach złożył delikatny jak jedwab pocałunek na moich ustach tak jakby był to ostatni, jednak w głębi duszy wierzyłam że nim nie jest. Czerwonowłosy wsiadł na swój motor i zakładając kask odjechał. Wyjęłam swój telefon z kieszeni kurtki i zadzwoniłam po taksówkę. Pojadę tam choćby mnie wołami ciągnęli, muszę tam z nim być, no po prostu muszę. 
Gdy podjechało zamówione przez mnie auto czym prędzej weszłam do środka i pojechałam w wyznaczone miejsce.
__________________________________
Miałam małe problemy z tym rozdziałem ale wreszcie jest. Długo wyczekiwany. 
Jak mam nadzieje wszyscy wiedzą jest to przed ostatni rozdział (nie licząc epilogu) tego bloga, jest mi smutno z tego powodu ale przez ten czas co byłam cicho zdążyłam wszystko już napisać więc czekam na wasze komentarze.
Jak myślicie co się stanie ? Do następnego!

20 KOMENTARZY = NEXT ?

Już nie musi ich aż tyle byś ale miło by było.

poniedziałek, 6 października 2014

Rozdział 28

Gdy obudziłam się dalej leżałam na kanapie, moje kości zgrzytały co oznacza że nie wyspałam się zbyt dobrze. Mamy godzinę 7.57 a co dziwniejsze obudziłam się sama z siebie. Tak wstałam przed 8, coś jest ze mną nie tak ? Ślamazarnie idę do łazienki by wziąć prysznic, zdejmuję z siebie wszystkie ubrania i wskakuję do wanny. Odkręcam wodę i pozwalam by spłynęła po moim ciele. Pierwsze co robię to dokładnie się namydlam z zaraz po tym na włosy nakładam szampon. Jestem strasznie zmęczona więc by uniknąć gleby spłukuję to wszystko z siebie, zakręcam wodę i wchodzę. Borę do ręki dwa ręczniki, jeden nakładam na włosy a drugim dokładnie wycieram ciało zostawiając go w łazience. Nago wchodzę do pokoju i powoli podchodzę do szafy w poszukiwaniu czegoś sensownego. Najpierw wkładam na siebie czarny komplet bielizny i biały t-shirt Louisa który mi oddał. Postanawiam na nogi ubrać czarne rurki i jakieś skarpetki żebym nie zmarzła w stópki. 
Gdy mam na sobie wszystko to co powinnam mieć wracam do łazienki by wysuszyć włosy, odpalam suszarkę a po 10 minutach moje kędziory są już zupełnie suche. Na spokojnie i bez żadnego pośpiechu nakładam na twarz puder i maluję oczy czarną kredką. Rzęsy zdobię tuszem a usta bezbarwnym błyszczykiem. Dla kogo ja się tak stroje ? A no właśnie. Biorę do ręki telefon i wybieram numer Tessy a po paru sygnałach słyszę jej głos.

*ROZMOWA*
-Wpadniesz dzisiaj do mnie na nockę ?
-Pewnie! O której być ?-Jej głos przepełnia radość na co uśmiecham się do telefonu.
-A którą teraz mamy ?
-9.12
-To bądź o 10.
-Okey, papa!
-Paa!-Cmokam wyświetlacz komórki czym prędzej się rozłączając.

Skoro dzisiaj spotykam się z Tessą to na jutro umówię się z Louisem. Wyszukuję chłopaka w kontaktach i dzwonię.

*ROZMOWA*
-Idziemy jutro na spacer ?
-Przecież wiesz że mam wyścig.
-Ale o 18.
-No dobra to o której idziemy ?
-10 ?-Pytam a ten czym prędzej mi odpowiada.
-Ej przystopuj, chcę się wyspać. 
-13 ?
-Idealnie.-Mogę wyczuć w jego głosie że właśnie teraz uśmiecha się.
-Dzisiaj nocuje u mnie Tessa i jak rano będę ją odprowadzać to od niej od razu idę do ciebie. Ok ?
-Ok.-Przytakuje a ja także się uśmiecham.
-Kocham.
-Ja mocniej.-Chłopak zachichotał rozłączając się pierwszy.

Włożyłam telefon do kieszeni idąc śpiesznym krokiem do kuchni. Ale zgłodniałam ! Sięgam ręką do lodówki i wyjmuję z niej jogurt z czekoladową posypką, jem go naprawdę bardzo szybko i sprzątam po sobie. Nim się oglądam jest już dwie po dziesiątej i ktoś puka do drzwi. To pewnie Tessa już przyszła. Wpuszczam dziewczynę do środka a ta rzuca swoją torbą o podłogę.
-Robimy popcorn i zaczynamy maraton filmów!-Krzyczy dziewczyna a mnie zaczynają boleć uszy.
-Też się cieszę Tess ale nie musisz krzyczeć na pół osiedla.-Mówię a w odpowiedzi słyszę tylko chichot brunetki. Ja idę włączyć DVD a moja przyjaciółka robi popcorn. Po kilku minutach przygotowań siedzimy obydwie na kanapie i przytulone do poduszek uważnie oglądamy. Najpierw postawiłyśmy na jakiś dobry horror a potem komedie by się trochę uspokoić, szczerze obejrzymy chyba po jednym filmie z każdego gatunku. W połowie tego cholerstwa mój telefon zaczął wibrować więc czym prędzej wzięłam go do ręki. Sadziłam że to sms od Louisa jednak się myliłam, Tesse najwyraźniej zaciekawiło to co robię bo zatrzymała film spoglądając mi w oczy.
-Co jest ?-Pyta a ja otwieram wiadomość.
-Dostałam sms'a ale nie znam tego numeru.-Najpierw przeczytałam go sobie w myślach by stwierdzić czy mogę go przeczytać na głos. Niektóre sprawy chciałabym przemilczeć i szczerze ciesze się że Tess o nich nie wie.

Nadawca : Nieznany
Odbiorca : Jenna

Jenna wstydzę się za to co zrobiłem, chcę przeprosić. Porozmawiamy ? ~ Zayn

___________________________________________

O nie to Zayn, nie mam zamiaru z nim gadać. Nie wybaczę mu od tak co on sobie wyobraża. Czytam sms'a kilka razy z całkiem grymaśnym wyrazem twarzy co nie umyka uwadze dziewczyny. 
-Co pisze ?-Ugh ta jej ciekawość, już zapomniałam że potrafi dopytywać się przez 30 minut a jej dalej to mało.
-Że wygrałam wycieczkę tylko mam odpisać "tak" na jakiś numer.-Kłamię, o niektórych rzeczach nie chcę mówić a ta jest na 1 miejscu. Przez moment mam wrażenie że mi nie wieży ale to bzdura.
-Nie odpisuj im bo i tak gówno dostaniesz! Tylko ludzi na kasę naciągają a jeszcze nie wiadomo ile by za tego sms'a wzięli.-Tłumaczy dziewczyna a odpowiedź sama formuje mi się w głowie "No co ty nie powiesz ?!?" jednak zostawiam ją dla siebie.
-Oglądajmy dalej.-Odpowiadam jej na co puszcza film a ja odkładam telefon i tak jak ona wracam do tulenia poduszki. Jednak spokój dzisiejszej nocy chyba nie jest nam dany bo gdy odpalamy następny film zaczyna ktoś pukać do drzwi. Oglądałyśmy horror więc pierwsze co przychodzi nam do głowy że to morderca i obie mamy lekkiego stracha. Powoli podchodzę do okna z którego mam idealny widok na drzwi ale ten "ktoś" nie wygląda groźnie a tym bardziej nie przypomina mordercy z piłą łańcuchową lub toporem więc podchodzę do drzwi i je otwieram. Moim oczom ukazuje się Zayn w dodatku cały mokry, leje więc nie mam się co dziwić.
-Czego chcesz ?-Pytam spokojnie lustrując chłopaka od góry do dołu.
-Nie odpisałaś więc przyszedłem.-Aha to teraz jak nie odpiszę lub nie odbiorę może przyślijcie po mnie całą flotę i marynarkę wojenną bo pewnie ktoś zabił mnie we własnym mieszkaniu.
-Kto to ?-Słysze krzyk brunetki a wtedy moje oczy powiększają się kilkukrotnie. Nie może dowiedzieć się po co Zayn tu przyszedł.
-Na pewno nie morderca z siekierą więc nie masz się o co bać, jeszcze żyję.-Odkrzykuję dziewczynie i jak oparzona zwracam się do Zayna.-Słuchaj to jest moja przyjaciółka, nie wie o tym co się wtedy stało i lepiej żeby się nie dowiedziała więc teraz grzecznie powiesz jej że jesteś moim znajomym a o tym po co tu jesteś tak na serio pogadamy u mnie w pokoju żeby nie słyszała. Okey ?-Chłopak uważnie słuchał to co mówię a w odpowiedzi tylko mi przytaknął. Wpuściłam go do środka i zaprowadziłam do przyjaciółki. Przeczesał ręką mokre włosy zanim dziewczyna go zauważyła i odezwał się.
-Hej jestem Zayn.-Wyciągnął dłoń w stronę Tess która uścisnęła ją z uśmiechem odpowiadając.
-Tess, ty to ?
-Znajomy Jenny, przyszedłem z nią porozmawiać. Pozwól że na chwile ją zabiorę.-Uśmiecha się a ja ewidentnie widzę że moja przyjaciółka jest nim oczarowana więc zabieram chłopaka na górę zanim zacznie się na jego widok ślinić. Szczelnie zamykam za sobą drzwi i daje Zaynowi jakiś ręcznik żeby chociaż trochę wysechł.
-A teraz mów.-Zwracam się do niego siadając na łóżku.
-Bardzo, bardzo cię przepraszam za to co zrobiłem. Sądziłem że pomiędzy tobą a Lou nic nie jest, wiem debil ze mnie. Wystarczyło zapytać a nie odstawiać jakieś niepotrzebne cyrki. Głupio mi z tego powodu i w pewnym sensie mam cie na sumieniu więc przyszedłem chociażby spróbować przeprosić. Bo nie musisz mi wybaczać.-Tłumaczy spuszczając głowę.-Szerze cieszę się że do niczego wtedy nie doszło bo wtedy to już zupełnie czułbym się winny i nie mógł spać.-Po tych słowach zapada cisza, mam wrażenie że chce jeszcze coś dopowiedzieć ale nic takiego nie robi. Chwilę się zastanawiam i ponownie zaczynam siebie nienawidzić. Było minęło a ja wybaczam mu i gdy chcę to powiedzieć wyprzedza mnie.-Louis dzwonił do mnie wczoraj i opierdolił za to, gdy mówił był naprawdę wkurzony. Zależy mu na tobie, to widać.-Lekko się do mnie uśmiecha ale ja mam kamienną twarz i słucham go dalej.-Mam się do ciebie nie zbliżać kiedy jego nie ma w pobliżu bo inaczej upierdoli mi głowę.-Chichocze.-W sumie jak się dowie że tu byłem to już mogę się z nią żegnać ale ja musiałem cię przeprosić tak twarzą w twarz.-I tymi o to słowami skończył. Przyjrzałam się uważnie jego zachowaniu i sądzę że naprawdę jest mu źle z tego powodu wiec podchodzę i pomimo faktu że jest on mokry tulę go najmocniej jak umiem.
-Okey Zayn, nie powiem mu że tu byłeś i nawet jeśli to głupie jak prawie każda decyzja w moim życiu wybaczam ci. To ostatnia szansa jaką ode mnie dostajesz i nie zmarnuj jej.-Uśmiecham się do niego promiennie na co odpowiada tym samym.
-Dziękuje.-Mówi wypuszczając mnie z niedźwiedziego uścisku.
-Obejrzysz coś z nami ?-Proponuję ale odpowiedź jest taka na jaką przypuszczałam.
-Zostałbym ale serio lubię swoją głowę i wolałbym żeby jeszcze została na miejscu.-Chichocze a ja dołączam do niego.
-No dobra.-Odprowadzam chłopaka do drzwi i tulę go na pożegnanie jednak  on robi coś innego. Delikatnie muska swoimi ustami linie mojej szczęki i odchodzi. Przykładam dłoń gdzie przed chwilą znajdowały się wargi chłopaka i uśmiecham się sama do siebie. 
Zayn zasługuje na kogoś wyjątkowego, bo sam jest wyjątkowy.
Wracam do przyjaciółki która jak burza zaczyna nadawać mi o tym jaki to on jest idealny i czarujący, chyba wiadomo o kim mowa. Gada z dobre 5 minut gdy każę jej się zamknąć i skupić na filmie. Odwraca głowę i robi to co jej powiedziałam a wtedy moje uszy ponownie zaznają spokoju. 
Około 2 w nocy skończyłyśmy oglądnie i przebrałyśmy się w pidżamy, ogarnęłyśmy trochę twarze i położyłyśmy się do łóżka jednak zanim zasnęłam wysłałam do Louisa sms'a.

Nadawca : Jenna
Odbiorca : Louis

Dobranoc, *mój nieśmiertelny
xoxo ~ Jenna

_____________________________________
*My Immortal to w polskim tłumaczeniu "mój nieśmiertelny", dla niewiedzących.

Coraz bliżej końca. Smutek..
Było 18 komentarzy, to prawie jak 20 xd
Co sądzicie o rozdziale ? Liczę na opinie i do następnego. Kocham x

20 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 27

Rano budzi mnie wibrujący na stole telefon, chyba dostałam sms'a. Przecieram dłońmi oczy powoli przyzwyczajając się do światła panującego w pokoju. Spoglądam na chłopaka leżącego obok mnie by sprawdzić czy on też się obudził jednak dalej śpi. Ostrożnie sięgam ręką po czarnego iPhona by sprawdzić kto do mnie pisze o tej porze. Pierwsze co robię to spoglądam na godzinę którą okazała się być dziewiąta rano na co nabrałam ochoty zabić tą osobę która przerwała mi sen. Otwieram sms'a zaczynając go powoli czytać.

Nadawca : Tess ;*
Odbiorca : Jenna

Za godzinę wysiadam.
_________________________

Za godzinę wysiada. Ale o co chodzi ? Chwila. O kurwa ! Miałam ją dzisiaj odebrać ze stacji !Jak oparzona wstaję przeczesując ręką włosy. Dalej jestem naga co powoduje że zimne powietrze odbija się od mojej skóry a mi robi się zimno. Biorę do ręki rzuconą gdzieś w kąt bluzkę Louisa i zakładam ją na siebie. Na szybko obmyślam plan co teraz zrobię bo mam tylko godzinę do jej przyjazdu a ja już wtedy muszę tam być na miejscu. Postanawiam że na szybko się ogarnę wywalę Lou z domu i po nią pojadę.
-Louis!-Krzyczę kilka razy do chłopaka lekko nim potrząsając a zanim się budzi mija parę chwil.
-Co jest ?-Odpowiada zachrypniętym głosem na co zaczynam wyciągać go z łóżka.
-Zapomniałam że dzisiaj obiecałam Tessie odebrać ją ze stacji kolejowej bo wraca od rodziny.-Mówię na jednym tchu podając a raczej rzucając w chłopaka jego porozwalanymi ciuchami.
-No dobrze i co w związku z tym ?-Pyta powoli się ubierając.
-Mam tylko godzinę!-Znowu krzyczę latając w kółko po pokoju, nie wiem od czego teraz zacząć!
-Podwieźć cię ?-Znowu się odzywa więc łapię z nim przelotnie kontakt wzrokowy.
-Poradzę sobie.-Odpowiadam i najprędzej jak umiem wpadam do swojego pokoju. Podchodzę do szafy wyciągając z niej jakąś bieliznę, skarpetki i spodnie po czym to wszystko zakładam na siebie. Nie no to jest bluzka Lou nie mogę w niej iść, a może.-Louis mogę pożyczyć twoją bluzkę ? Już nie mam czasu się przebierać!-Krzyczę do chłopaka biegnąc do swojej torby. Pakuję do niej wszystkie potrzebne rzeczy i zakładam ją na ramie.
-Pewnie w samochodzie powinienem mieć jeszcze jakiś t-shirt dla siebie.-Odkrzykuje a ja wzdycham z ulgą, kieruję się teraz do łazienki by zrobić coś z twarzą i włosami. Pierwsze co robię to to że rozczesuje swoje kudły, uporanie się z tym zajmuje mi kilka minut ponieważ są one bardzo splątane i potargane. Dzięki Louis. Gdy kędziory mam już ogarnięte zajmuję się twarzą, nakładam na nią niewielką ilość pudru i maluję oczy kredką natomiast rzęsy zostawiam nietknięte by nie marnować już więcej czasu. Nie wyglądam najgorzej a zostało mi 37 minut. Odpalam laptopa by sprawdzić sobie autobus i tak jak myślałam mam go za 8 minut czyli o 9.31. Schodzę bez większego pośpiechu do kuchni a w niej widzę chłopaka robiącego kanapki.
-Pomyślałem że jesteś głodna a skoro tak się spieszysz to nie zdążysz nic zjeść, więc to jest na drogę.-Mówi zawijając kanapki w folie a następnie wkłada je do małej siateczki i podaje mi.
-Dziękuje, to miło z twojej strony.-Biorę do ręki reklamówkę z jedzeniem i daję Lou soczystego buziaka w policzek a gdy to robię zauważam że ma na sobie koszulkę. Ładna.-Okey musimy już wychodzić, zaraz mam autobus.-Powoli idę do drzwi wyjściowych a chłopak zaraz za mną. Gdy jesteśmy już na zewnątrz zamykam mieszkanie kierując się na przystanek autobusowy.
-Odprowadzę cię.-Ozywa się Lou a w odpowiedzi otrzymuje moje skinienie głową na znak że się zgadzam. Łapie mnie z rękę i idziemy tak aż od momentu gdy dochodzimy na miejsce.
-Po jutrze mam wyścig Jenna, tylko błagam cię nie przychodź na niego.
-Dlaczego ?-Pytam lekko się krzywiąc. Słucham czerwonowłosego i jednocześnie myślę o moim spotkaniu z Tessą co sprawia że trochę ciężko jest mi się skupić na obydwu rzeczach.
-Tam nie jest bezpiecznie, nie chcę żeby coś ci się stało. Okey ?-Spogląda mi z nadzieją w oczach więc czym prędzej odpowiadam.
-Okey.-Chłopak całuje mnie przelotnie co odwzajemniam widząc że mój autobus już podjechał. Posyłam mu szczery uśmiech wchodząc do środka i zajmując miejsce przy oknie. No to w drogę.

Gdy wreszcie wysiadłam była godzina 10.07 co oznacza że już jestem spóźniona. Przepychając się przez tłum ludzi podbiegłam na stację kolejową najszybciej jak się tylko dało. Pociąg już odjechał a Tess siedziała na ławce, podeszłam do niej i ucałowałam w policzek.
-Przepraszam, były korki.-Skłamałam zajmując miejsce obok brunetki obejmując ją ramieniem.
-Nic się nie stało, długo nie czekałam.-Posyła mi ciepły uśmiech co odwzajemniam przedstawiając dziewczynie propozycję.-Może pójdziemy do jakiejś kawiarenki napić się herbaty ?
-Pewnie ! Dawno razem nie byłyśmy.-Tess nie przestaje się szczerzyć co trochę mnie przeraża i ciągnie mnie gdzieś w bardzo szybkim tempie. Mijamy całe tłumy ludzi aż wreszcie zatrzymujemy się przed jakimś kolorowym budynkiem. Wchodzimy od środka i zajmujemy miejsca przy dwuosobowym stoliku. Nim się obejrzałam podszedł do nas kelner. Wysoki blondyn o niebieskich oczach przyjął nasze zamówienie i zanim zniknął z pola mojego widzenia puścił mi oczko.-Podobasz mu się.-Odzywa się dziewczyna wytrącając mnie z rozmyśleń.
-Co, ja ?-Nawet jeśli to i tak mam Louisa. Nie mogłabym się z nim umówić pomimo iż jest bardzo przystojny.
-Nie wiesz ten pies co stoi w rogu, tak ty!-Dziewczyna tryska szczęściem a ja ponownie zaczynam się jej bać.
-Co z tego ? Mam Louisa.-Odpowiadam spokojnie i bez żadnego entuzjazmu wyjmując z torebki portfel.
-Masz Louisa ?-Dopytuje się a mi przypomina się że jej o niczym nie mówiłam.
-O Jezu Tess zapomniałam że ty nie wiesz, w sumie to nikt nie wie.-Przeczesuje ręką włosy a następnie wyjmuję odpowiednia ilość pieniędzy z portfela by zapłacić za nasze napoje.
-Widzę że u ciebie wydarzyły się ciekawsze rzeczy, opowiadaj.-Jej ciekawość sięga szczytu.
-Co tu dużo mówić jesteśmy parą, od wczoraj.-Mówię a wtedy ten sam kelner przynosi nam nasze zmówienie. Kładzie filiżanki na stole a razem z nimi zostawia rachunek. Płacę teraz a blondyn przez cały czas się do mnie uśmiecha, nawet gdy pisał coś w swoim zeszyciku. 
-Podać coś jeszcze ?-Pyta i gdy chcę mu odpowiedzieć Tessa mnie wyprzedza.
-Nie to wszystko, dziękujemy. -Po tych słowach odszedł zostawiając nas ponownie samych.-Cóż liczyłam że się z nim umówisz ale widać że nic z tego.-Wzdycha upijając pierwszego łyka herbaty. Wygląda teraz na trochę zawiedzioną a mi ni stąd ni zowąd przychodzą do głowy słowa Louis'a o wyścigu. O kurwa on będzie się ścigał. No świetnie że dochodzi to do mnie dopiero teraz. A co jak coś sobie zrobi albo coś mu zrobią?-Co jest Jenna ?-Ponownie odzywa się brunetka tym samym ponownie wytrącając mnie z zamyśleń.
-Louis będzie się ścigał.-Szepczę przybierając kamienną twarz. Gorzej być nie mogło bo powiedziałam mu że nie przyjdę.
-To zawodowiec, nic nu nie będzie.-Pociesza mnie ale jej nie wychodzi. Co z tego że to zawodowiec ? Też jest człowiekiem i też popełnia błędy, może sobie coś zrobić ! 
-Przepraszam cię na moment muszę zadzwonić.-Sięgam dłonią do torebki wyciągając z niej mój telefon, wybieram numer czerwonowłosego i dzwonie, po paru sygnałach odbiera.

*Rozmowa*

-Louis ?
-Tak, coś się stało ?
-Nic specjalnego. Gdzie będziesz miał ten wyścig ?-Moja warga drży a zanim słyszę odpowiedź zapada kilkusekundowa cisza.
-Niedaleko Brands Hatch Race Circuit mamy swój własny tor, a co ?
-Chcę wiedzieć gdzie mam jechać jakby jednak... coś się stało-Mówię to z wielkim trudem przez co mój głos jest trochę inny.
-Ale nic się nie stanie.
-Mam nadzieję. Na którą ?
-A to po co chcesz wiedzieć Jenna ? Nawet nie  próbuj przyjeżdżać.
-Okey jak nie chcesz to nie mów.-Odpowiadam zawiedziona a chłopak mówi to na co liczyłam.
-18.
-Dziękuję. To na tyle, paa. Kocham cię!
-No papa. Ja ciebie też.-Uśmiecham się sama do siebie kończąc rozmowę.

Okey wszystko co chciałam wiedzieć wiem, jestem już szczęśliwa. Razem z Tessą dopijamy herbaty i idziemy na przystanek by wrócić już do domu, na autobus czekamy 5 min a dojazd mija nam w całkiem niezłym nastroju. Tak bardzo brakowało mi jej towarzystwa! Uwielbiam jak jest blisko mnie bo zawsze się wtedy uśmiecham. 
Gdy pora już wysiadać odprowadzam przyjaciółkę do domu po czym sama idę do swojego. Ostatecznie o 17 docieram wreszcie do mieszkania. Jestem zmęczona jak nigdy i trochę zmarzłam ale da się wytrzymać. Wędruję do kuchni by zrobić sobie kakao a gdy jest już ono gotowe idę z nim do salonu po czym odkładam je na stoliku obok kanapy na której siadam owijając się kocem. Sięgam po pilota skacząc po kanałach, na co drugim kanale lecą jakieś filmy więc zatrzymuję się na jednym z nich. Spoglądam na sofę przez co przypomina mi się sytuacja z Louisem, to jak tutaj leżeliśmy i robiliśmy te inne rzeczy. Wtulam się w poduszkę wracając do oglądania jak mniemam romansu jednak jest ona tak nudny że usypiam. 
______________________________________________

Wow to chyba jeden z dłuższych rozdziałów jakie napisałam. Chciałam żeby w tych kilku ostatnich dużo się działo i mam nadzieję że wychodzi mi to. Wciąż nie wierzę że zostało tak mało do końca ale cóż. Nie było 20 komentarzy pod poprzednim rozdziałem ale i tak już długo czekaliście, poza tym jest szkoła i dobrze wiem że nie każdy ma czas :)
Mam nadzieje że się podoba. Do następnego ! Buzi xx

20 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ

piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 26

Rozdział zawiera scenę erotyczną czytasz na własną odpowiedzialność. 
Szczere opinie mile widziane.
Zapraszam.

Lou górował nade mną napierając swoim napęczniałym penisem na moje krocze a ja obdarowywałam jego pulchne różowe usta namiętnymi pocałunkami. Oddech mi przyśpieszył a sutki stwardniały co oznacza że się podnieciłam. 
Jeżdżę dłońmi pod koszulką czerwonowłosego dokładnie śledząc każdy idealnie wyrzeźbiony kontur jego mięśni czekając aż pozwoli mi z siebie zdjąć ten kawałek materiału.Nie wiedziałam że pierwszy raz przeżyję na kanapie w salonie, może nie tak to sobie wyobrażałam ale wiem że zapamiętam to na zawsze. Zimnie dłonie Lou błądzą po moich plecach szukając zapięcia od stanika co przyprawia mnie o gęsią skórkę. Nasze pocałunki zaczęły przenosić się na moją szyję, delikatnie muskał skórę następnie lekko przygryzał aż wreszcie zaczął zasysać. Pojękiwałam, ostatecznie oblizał miejsce gdzie pewnie zrobił mi malinkę zjeżdżając na linię obojczyka. Jednym zwinnym ruchem zsunął że mnie moja górną część sukienki aż do bioder a ja nie będąc mu dłużna pozbyłam się jego górnej garderoby. Bluzka powędrowała gdzieś w kąt pokoju a ja mogłam podziwiać ten piękny i perfekcyjny tors aż do momentu gdy pozbawił mnie także stanika i poczułam się troszkę niezręcznie. Nie dałam tego po sobie poznać by uniknąć głupich pytań. Lou przestaje mnie całować przez co łapiemy kontakt wzrokowy, wiem że za chwile z jego ust zostanie wypowiedziane jakieś zdanie więc ciągnę chłopaka za pasek od spodni w moją stronę, siłuję się z nim na co zawadiacko się uśmiecha wracając do całowania mojej szyi i obojczyka. Po uporaniu się z głupim zamkiem i guzikami powoli zsuwam z jego bioder materiał czarnych rurek, teraz penis chłopaka wydaje się dwa razy większy jeśli chodzi o wydanie w bokserkach. Kusząco przygryzam wargę łapiąc chłopaka za podbródek i zachłannie wpijam się w jego usta. Dłonie Lou wędrują do zapięcia mojej sukienki jednak uporanie się z nim idzie mu bardzo szybko na co uśmiecham się lekko poprzez pocałunek. Zdejmuje ze mnie kieckę a wtedy obydwoje mamy na sobie już tylko majtki. Nabieram odwagi i przewracam chłopaka na plecy siadając na nim okrakiem. Penis Lou jeszcze bardziej pęcznieje a ja chyba robię się mokra, postanawiam przejąć inicjatywę i pozbawiam go ostatniego kawałka materiału jaki mu pozostał. Gdy moim oczom ukazuje się pokaźnych rozmiarów członek czerwonowłosego lekko się dławię starając się połknąć wielka gulę w moim gardle.
-Coś nie tak ?-Pyta zdyszany chłopak.
-Nie, po prostu twój kolega jest bardzo..duży.-Rumienię się.
-Odczuwam wrażenie że chyba to źle.
-Skądże a teraz daj mi dokończyć.- Lekko nachylam się i biorę do buzi jego członka zaczynając ssać i lizać, dołączyła do tego ręka jeżdżąc w górę i dół po całej długości. Oddech Lou momentalnie przyśpieszył, zaczął głośno dyszeć co moment jęcząc moje imię. Starałam się utrzymać tępo by czym prędzej doprowadzić go do orgazmu. Po paru minutach mojej pracy rąk i warg czuję że jego penis drży a Louis coraz głośniej jęczy. Przyśpieszam i momentalnie czuję tego efekt, moje usta wypełniają się białą cieczą o słonawym smaku. Połykam spermę i oblizuję kusząco wargi. Jego oddech powoli zwalnia a ja wykorzystuję moment by go pocałować, w jednej chwili zostaję przewrócona na plecy i teraz znów nade mną góruje.
-Odwdzięczę ci się, a teraz bądź grzeczną dziewczynką i rozłóż nogi.-Wykonuję jego polecenie i momentalnie czuję jak język Lou pieści moją łechtaczkę a palcami powoli we mnie wchodzi, jęczę wijąc się pod wpływem jego dotyku. Doprowadzenie mnie do orgazmu zajmuje mu trochę więcej czasu przez co widzę jak pojedyncze kropelki potu spływają mu po czole. Ruchy jego palców są tak idealne że już długo nie wytrzymam. Gdy i ja osiągam szczyt zlizuje wszystko co ze mnie wypłynęło z ogromnym uśmiechem na twarzy przez co ja taż uśmiecham. Chłopak szybko zakłada na siebie kondom i zaczyna delikatnie muskać moje usta próbując odwrócić uwagę od tego co właśnie się dzieje. Czuję delikatny materiał prezerwatywy na swojej skórze, co sprawia, że drżę. Kilka chwil później wciska się we mnie. Zaciskam mocno powieki słysząc własny jęk. Odczuwam lekki ból ale przestaje on być taki intensywny gdy Louis daje mi chwilę bym przyzwyczaiła się do jego rozmiaru. Gdy czuje że jest już dobrze kiwam głową i posyłam chłopakowi lekki ale szczery uśmiech. Zaczyna poruszać rytmicznie biodrami w przód i w tył tym samym doprowadzając mnie do szaleństwa. Po kilku mocnych pchnięciach dochodzi wypełniając nasieniem prezerwatywę jednak nie przestaje i czeka na mnie zmieniając tępo swoich ruchów biodrami. Wiję się pod nim, jedną ręką stymulując swoja łechtaczkę a drugą jeżdżąc po jego karku i ciągnąc za malutkie włoski jakie na nim są. Gdy czuję że jestem już blisko zaciskam jeszcze mocniej powieki jęcząc imię Lou. Ostatnie dwa pchnięcia i czuję skurcz a później już tylko jak soki rozlewają się po ściankach mojej pochwy. Chłopak wychodzi ze mnie pozbywając się gumki.
-Nawet nie zapytałem. Jesteś dziewicą ?
-Już nie.-Odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy, wtuliłam się w tors chłopaka nakrywając nasze rozgrzane ciała kocem. 
Przymknęłam oczy i tak samo jak tego dnia zasnęłam w objęciach Louisa, ale tym razem licząc że obudzę się w tym samym miejscu.

 _________________________
No to mamy +18, nawet jeśli niezbyt mi wyszło to nie zamierzam rezygnować z takich scen. Jestem ciekawa co wy o tym rozdziale sądzicie. 
Za dwa dni szkoła a ja w tym roku walczę o pasek i skrycie mam nadzieję że nie będę musiała się martwić o to czy uda mi się coś napisać :) Chcę dobrze wykorzystać te pozostałe dni wolnego więc siedzę i pisze kilka rozdziałów w przód na każdego bloga.
Teraz jak owoż niedługo koniec rozdziały będą dłuższe żeby jak najwięcej się działo.
Komentujcie i do następnego ! Kocham was xx

20 KOMENTARZY = NASTĘPNY ROZDZIAŁ