Resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Wtulona w poduszkę wylewałam litry łez, i to wszystko tylko dlatego że Louis zapomniał o naszym pocałunku.
Mama już zdążyła mi zrobić awanturę o to że nie byłam rano w domu no i do tego dała mi szlaban na tydzień !
Ugh nienawidzę swojego życia !
Z początku myślałam że Tommo jest inny, jednak się myliłam jest dokładnie taki sam jak każdy facet ! Tylko wóda im w głowie ! Wzięłam telefon do ręki sprawdzając godzinę, była już 22:47 postanowiłam pójść spać. Ślamazarnie wstałam z łóżka podchodząc do komody, otworzyłam trzecią szufladę a moim oczom ukazała się biała koszulka. Wzięłam ją do ręki przyglądając się jej uważnie, to bluzka Lou. Pomimo tego że byłam na niego potwornie zła postanowiłam ją ubrać. Pozbyłam się wszystkich ubrań jakie miałam na sobie zakładając koszulkę Tommo i pierwsze lepsze krótkie spodenki. Normalnie poszłabym teraz pod prysznić ale ta cała sytuacja pozbawiła mnie wszystkich sił. Rzuciłam się na łóżko okrywając się kołdrą, nastawiłam budzik starając się zasnąć jak najszybciej.
Boże czemu ja się tak tym wszystkim przejmuje ?
To był tylko zwykły pocałunek a Louisa nie mogę nazwać nawet moim kumplem, znamy się tak krótko.
Czy to możliwe że zakochałam się w nim ?
***
Rano, jak to zwykle obudził mnie budzik. Tym razem zrezygnowałam z 30 minutowej drzemki idąc do łazienki. Wzięłam szybki prysznic zmywając przy tym resztki rozmazanego makijażu z wczoraj. Po piętnastu minutach moczenia się zaczęłam suszyć włosy, ciepłe powietrze odbijało się od mojej twarzy powodując gęsią skórkę na całym ciele. Moje oczy bolały i do tego wyglądały strasznie, wielkie, czerwone i spuchnięte. Taa to są właśnie uroki kilkugodzinnego wylewania łez.
Nałożyłam na twarz dużą ilość makijażu maskując wszystkie ślady płaczu jakie były widoczne na mojej twarzy. Opuściłam łazienkę a na zegarze widniała godzina 7:38. Ok teraz jeszcze tylko spakować tym razem torbę i mam chwilę dla siebie. Podbiegłam do szafy wyjmując z niej torebkę następnie podeszłam z nią do biurka pakując do niej wszystkie potrzebne książki i zeszyty.
7:40 dobra autobus mam za 8 min więc zjem coś jeszcze zanim wyjdę.
Wzięłam torebkę i telefon do ręki biegnąc na dół, gdy znalazłam się w kuchni podeszłam do lodówki wyciągając z niej jogurt.
Po zjedzonym w tępię ekspresowym posiłku byłam już ubrana i w pełni gotowa do wyjścia.
-Pa !-Krzyknęłam wychodząc z domu. Wolnym krokiem szłam na przystanek autobusowy.
Dzień był dość chłodny, dobrze że ubrałam kurtkę.
Dochodząc już do celu ujrzałam Tess, podbiegłam do niej całując ją w policzek na przywitanie.
-Czemu nie było cię wczoraj w szkole ?
-Em.. zaspałam. -Skłamałam. Ale co miałabym niby jej powiedzieć ?
Spałam u pijanego Louisa a potem się całowaliśmy, on tego nie pamiętał to wyszłam zapłakana z jego domu.
Boże jaki z niego kretyn.
-Jenna ty nigdy jeszcze nie zaspałaś 7 godzin ! Nawet jakby była jeszcze jedna lekcja ty byś się ogarnęła i przyszła do szkoły !
-Wiem. Ale to prawda.
*szkoła*
Biologia nudy.
W-F nudy.
Polski nudy.
Matematyka nudy.
Chemia nudy.
Godzina wychowawcza super ! Ups pomyłka nudy.
Cały ten dzień jest straszny ! Nawet na moich ulubionych lekcjach się nudzę i jestem zmęczona ! Tylko czemu ?
Zaczęła się właśnie ostatnia moja lekcja a mianowicie fizyka.
Blaa, blaaa, blaaaa nudy !
Jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty ! Gościu przestań zanudzać !
-Dobrze teraz przepiszcie wszystkie zadania z tablicy. To będzie zadanie domowe, na ocenę !-Ugh...wyskocz przez okno !
W czasie gdy ja rozmyślałam jak bardzo nienawidzę typa od fizyki zadzwonił dzwonek na przerwę w skutek czego szybko spakowałam zeszyty do torby wychodząc z sali.
-Jezu Jenna co z tobą ? Cały dzień jakoś dziwnie się zachowujesz.-Rozbrzmiał glos Tessy.
-Nic, jest okej.-Powiedziałam schodząc na parter. Przyjaciółka szybko mnie dogoniła łapiąc za ramię, obydwie stanęłyśmy. Posłałam jej mordercze spojrzenie próbując wyrwać się z jej uścisku.
-Jenna ! Powiedz mi do cholery o co ci chodzi ! -Krzyknęła mi do ucha.
-Wściekłam się na Louisa i dlatego wyżywam się na każdej możliwej osobie.-Spuściłam wzrok. Nie wierze że to powiedziałam ! Tess siedzi cicho za co bardzo jej dziękuję, nie chcę teraz o tym wszystkim rozmawiać. Poprawiam torbę na ramieniu wychodząc ze szkoły moja głowa jest spuszczona na dół. Przez co widzę tylko chodnik i swoje buty, idę tak już kilka chwil gdy czuję jak ktoś szturcha łokciem moje ramię. Podniosłam głowę patrząc na osobę którą okazała się być Tess.
-Co ?!
-Spójrz przed siebie.-Ślamazarnie odwróciłam głowę patrząc na wskazany mi kierunek.
No nie, to są chyba jakieś jaja.
Co ten idiota tutaj robi ?!
A może on nie jest tu dla mnie ? Stanęłam czekając na jego reakcje. Opierał się o czarny motor rozglądając się na boki gdy wreszcie mnie zauważył słabo uniósł kąciki ust próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Nawiązałam go z nim mordując wzrokiem, stanął na równe nogi chowając ręce do kieszeni czarnych jeansów.
-Podejdź do niego Jenna.-Podpowiedziała mi przyjaciółka. Przełknęłam głośno ślinę robiąc kilka niepewnych kroków w jego stronę. -No idź.-Złapałam za pasek torebki stając przed jego sylwetką. Byłam cicho, czekałam aż powie coś pierwszy.
-Ygh... Jenna ja przepraszam cię.-Podrapał się po karku patrząc mi dalej w oczy.
-Mówiłam że nie chce cię znać. I w ogóle jakim cudem zapomniałeś o naszym pocałunku ?! Przecież nie wypiłeś aż tak dużo.
-Ćpałem. Nie pamiętam nawet jaki znalazłem się w domu i to z tobą. -Odwrócił wzrok patrząc gdzieś za mnie.
-Idiota.
-Wiem.
-Czemu przyszedłeś mnie przeprosić ?-Musiałam znać odpowiedź.
-Bo nie umiem o tobie zapomnieć Jenna. Na początku chciałem cię tylko przelecieć ale potem to się zmieniło. Jesteś wyjątkowa i myślę że to mnie od ciebie ciągnie.
-Wyjątkowa ?
-Tak, bo nie pchasz mi się do łóżka.-Zachichotał.-A tak na przeprosiny mam coś dla ciebie.-Sięgnął za siebie ręką wyciągając średniej wielkości pudełko ozdobione brokatem i owinięte czerwoną wstążką zawiązaną na kokardkę.
-Louis co to jest ?-Podał mi pudełko do ręki.-I czemu to takie ciężkie ??
-Otwórz.-Zrobiłam jak kazał. Rozplątałam kokardkę i podniosłam wieczko a moim oczom ukazał się malutki kotek leżący pośród dużej ilości różowej wełny. Jejku jaki on słodki !
-Nienawidzę siebie.-Powiedziałam przyglądając się zwierzęciu.
-Za co ?
-Za to że tak łatwo ci wybaczam.
-Przyjmujesz moje przeprosiny ?-Spytał z nadzieją w głosie.
-Tak, ale tylko dlatego że on jest taki słodki.
_____________________________________
Wybaczcie że rozdział nie pojawił się w piątek ale była u mnie straszna śnieżyca która niestety pozbawiła mnie internetu no a potem to mi się zasnęło. No ale już jest ! Postanowiłam także że rozdziały będą się pojawiały w sobotę a nie w piątek bo mam w ten dzień za dużo na głowie.
40 komentarzy = 15 rozdział w sobotę.
Dacie radę ?