poniedziałek, 30 grudnia 2013

Zwiastun


Wreszcie jest już długo wyczekiwany przeze mnie zwiastun :)
Co o nim sądzicie ?
ps. Rozdział postaram się dodać jutro :D

Szalonego sylwestra i szczęśliwego nowego roku kochani ;D
Uwielbiam was ;***

czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 16

Ja i Lou właśnie siedzimy w moim pokoju na kanapie. Dlaczego ? Bo powiedziałam mu że się strasznie boję i chcę trochę odpocząć. Przez cały czas obserwowaliśmy jak mały bez imienny kotek zwiedza mój dom.
W pewnym momencie zwierzak robi fikołka spadając na pupę z kanapy na co ja wybucham śmiechem.
-Jak go nazwiemy ?-Skierowałam to pytanie Louisowi który najwyraźniej jest teraz w swoim własnym świecie.
-Ciota.-Jego wzrok cały czas podążał za futrzakiem przez co nawet na mnie nie spojrzał ! Ugh.. czemu ja się tym przejmuję ?
-Louis ! Sam jesteś ciota, a on jest uroczy.-Podeszłam do kociaka biorąc go na ręce.
-Powinienem być zazdrosny ?-Zazdrosny ?
-Tak.
-Głupi kot.
***
Przez 20 minut wybieraliśmy imię dla koteczka. Louis chciał żeby nazwać TO mieszanką naszych imion, niestety zgodziłam się na takie coś.
Trudno było stworzyć coś sensownego jednak udało nam się wspólnymi siłami wymyślić "Lona". Nie mam pojęcia czy takie imię w ogóle istnieje ale tak nazwaliśmy kotka.





Teraz jesteśmy w drodze do mojej "niespodzianki" tym cholernym motorem.
Chciałabym wiedzieć gdzie jesteśmy i w jakim kierunku zmierzamy niestety jest to niemożliwe gdyż Lou nie chce mi nic powiedzieć i pewnie żeby się teraz nie wygadać siedzi cicho.
Wokół mnie widać tylko drzewa co oznacza że jesteśmy w lesie i to dość głęboko zwarzywszy na drogę którą jedziemy. Jest pokryta asfaltem którego i tak już prawie nie widać oraz kamieniami no i oczywiście piaskiem.
-Daleko jeszcze ? Powoli zaczynam się czuć jak w "Drodze bez powrotu" a to mnie przeraża.-Przez moje ciało przeszedł niemiły dreszcz na myśl o tym co przed chwila powiedziałam.
-Spokojnie, jeszcze tylko 500 metrów.
-No ja myślę.-Zamknęłam oczy kładąc głowę na plecach Tommo. Minęło dosłownie kilka chwil a ja już poczułam że się zatrzymaliśmy. Ślamazarnie podniosłam powieki i z grymasem na twarzy zeszłam z jak do tej pory bardzo wygodnego motoru. Rozejrzałam się dookoła. Kilka metrów naprzeciwko nas jest małe jeziorko do którego napływa woda tycimi wodospadzikami z kilku niewielkich skał wokół zbiornika. Drzewa tutaj są bardziej zielone i wyglądają na młode. Słychać śpiew ptaków i szelest liści. Tu jest jak w bajce. Czy ja oby na pewno nie śpię ?-Louis uszczypnij mnie.
-Ja to ewentualnie mógłbym dać ci klapsa, ta metoda też pomaga.-Usłyszałam jego chichot. Zmaterializował się obok mnie a ja nadal stałam jak słup patrząc na ten przepiękny krajobraz.
-Nawet jeśli, nie dotkniesz mojego tyłka.
-Kto mi zabroni ?
-Ja.
-Pff...-Stanął za mną a jego ręce powędrowały na moje pośladki, ściskając je i szczypiąc.
-Louis całowaliśmy się jeden jedyny raz w życiu z czego ty tego nie pamiętasz, jesteśmy tylko przyjaciółmi a teraz tak kompletnie bez powodu macasz mój tyłek.
-I ?
-Przyjaciele nie macają sobie tyłków.
-Najwyższa pora zmienić tą teorię.-Wyszeptał mi do ucha liżąc jego płatek. To co robi jest wielce niestosowne ale nie odsunę się gdyż podoba mi się to. Mam straszną ochotę zacząć kręcić tyłkiem ale jestem w stu procentach pewna że skończy się to brakiem miejsca w jego gaciach a tego bym nie chciała. Kiedy jego ręce wędrują na moje uda dociera do mnie że to co właśnie powiedziałam zaczyna być prawdą.
-Louis, przestań bo ci stanie !-Chciałam wyrwać się z jego uścisku jednak moje ciało odmówiło posłuszeństwa.-I będziemy mieć problem !
-My ?
-Tak. Jesteśmy sami na jakimś cholernie pięknym zadupiu a tobie zaraz zabraknie miejsca w gaciach czego bym nie chciała.-W odpowiedzi usłyszałam tylko jego chichot. Nie przestał ani na chwilę kołysać moimi udami co zaczynało powodować u mnie chęć posmakowania jeszcze raz tych jego pulchnych różowych warg.-Lou jesteś trzeźwy ?
-Tak, czemu pytasz ?
-Bo chcę żebyś to tym razem zapamiętał.-Jak błyskawica odwróciłam się do chłopaka przodem zachłannie wpijając się w jego usta.
___________________________________________________
Jest ! Podoba się ? Mi najbardziej końcówka :D
Nexta powinnam dodać w niedzielę ale punktualna zbytnio to ja nie jestem i tak jak dzisiaj rozdział może się pojawić z 2 godzinnym spóźnieniem.
Zapraszam także na mój nowy blog : http://pretty-lie-fanfiction.blogspot.com/
35 kom = next

środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 15

-No bo właśnie..Jenna ?
 
-Tak ?
 
-Chciałbym cię zabrać na przejażdżkę. Nie masz nic przeciwko ?-Posłał mi nieśmiały uśmiech.  


Takiego Lou lubię nieśmiałego, uroczego i niezwykle przystojnego.

Przygryzłam dolną wargę przypatrując się uważnie jego wysportowanemu ciału. 
Cienka biała koszulka idealnie dopasowana do jego umięśnionego torsu świetnie pasowała do czarnych rurek i także białych conversów.

Na samą myśl że ten anioł mnie dotykał lub całował, moje ciało przechodzą dreszcze.
Chciałabym żeby był mój ... tylko mój.

-Nie mam nic przeciwko ... aniele.-Sądziłam że odpowiedziałam mu tylko w myślach jednak się myliłam.
O boże, powiedziałam do niego aniele !

-Aniele ?-Uniósł jedną brew, patrząc na mnie jak na kosmitę.

-Ty możesz przezywać mnie od kwiatków to ja mogę nazywać cię aniołem.-Oblałam się rumieńcem, najchętniej zakryłabym twarz w dłoniach i zapadła się pod ziemię.
Nie byłoby jeszcze tak źle gdyby nie wszyscy tu obecni ludzie patrzyli się w naszą stronę.

-Nie jestem Aniołem Jenna.-Ugh..przecież to wiem idioto !

-A ja nie jestem kwiatem.-Założyłam ręce na piersi patrząc mu w niebieskie tęczówki. Wywinął oczami siadając na motor, odpowiedziałam chichotem czekając aż powie mi żebym zajęła miejsce za nim.

-Czekam.-Zatupał nogą spoglądając daleko przed siebie.

-Ja też.

-Na co ?-Spojrzał mi w oczy jakby szukał w nich odpowiedzi.

-Aż powiesz mi żebym usiadła. A ty ?

-Aż usiądziesz.-<facepalm>

-Idiota.

-Wiem że jestem idiotą, to moja największa zaleta.-Uśmiechnął się głupawo klepiąc miejsce za sobą na motorze. -Wskakuj nie mamy całego dnia.

-Chyba ty.-Odpowiedziałam szeptem zajmując miejsce za chłopakiem na motorze, momentalnie odpalił silnik.-Czekaj, czekaj !

-Co ?

-Co ja mam z tym kotkiem zrobić ? -Odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

-Wsadź go do kuferka z tyłu, nic mu nie będzie. Poza tym zrobiłem mu dwie dziurki w kartonie.

-Louis.

-Tak ?

-A nie pomyślałeś może że dwie dziurki to za mało ?!

-Oh weź już przestań. Wytrzymał 30 minut jadąc tu do ciebie to jeszcze z 5 mu nie zaszkodzi.

-Jedziemy do mnie ?

-Tak, żeby odnieść tego kudłacza a potem zabieram cię na przejażdżkę.

-Ej nie mów tak na niego !-Wywrócił oczami spoglądając przed siebie.

-Chowaj.-Momentalnie zamknęłam karton chowając go do dużego kuferka znajdującego się na końcu motoru. Pokręciłam się trochę na siedzeniu szukając odpowiedniej i wygodnej pozycji do siedzenia po czym objęłam Louisa mocno w psie.

-Czekaj !

-Co znowu ?!

-Bez kasków ? To niebezpieczne, a co jakbyśmy mieli w...

-Jenna przestań kłapać dziobem i się tak nie denerwuj. Ubierz moją czapkę.-Podał mi materiał do ręki który wyjął bóg wie z kąt.-Jest prawie jak kask tylko że bardziej miękka.

-Dobra ale jak coś nam si..

-Ci..-Wywróciłam oczami zakładając na głowę granatową czapkę Lou po czym wróciłam do poprzedniej pozycji.

Zacisnęłam mocno powieki czując że już ruszyliśmy. Przyznam, nie lubię jeździć motorem, zawsze boję się że coś złego może się stać. Do mojej głowy napłynęło pełno scen śmiertelnych wypadków na motorach przez co objęłam mocniej chłopaka. Proszę niech to już się skończy..

______________________________
Okej więc rozdział nie wyszedł tak jak chciałam ale cóż i tak już długo czekaliście więc jest tu taki o.
Krótki, wiem.
Poza tym strasznie słabo komentujecie. Pod kilkoma ostatnimi rozdziałami było po 31,33,34,45 komentarzy a pod poprzednim tylko 28 ! Więc napisze next na sobotę ale tylko wtedy gdy będzie tu chociaż
35 komentarzy

Wiem że była ankieta odnośnie tego kiedy mają pojawiać się rozdziały ale wy nie komentujecie prawie wcale jak nie zażądam jakiejś tam ilości komów.
Więc albo zaczniecie komentować albo rozdziały nie będą pojawiały się tak często jak wcześniej.

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 14

Resztę dnia przesiedziałam w pokoju. Wtulona w poduszkę wylewałam litry łez, i to wszystko tylko dlatego że Louis zapomniał o naszym pocałunku. 
Mama już zdążyła mi zrobić awanturę o to że nie byłam rano w domu no i do tego dała mi szlaban na tydzień !
Ugh nienawidzę swojego życia ! 
Z początku myślałam że Tommo jest inny, jednak się myliłam jest dokładnie taki sam jak każdy  facet ! Tylko wóda im w głowie ! Wzięłam telefon do ręki sprawdzając godzinę, była już 22:47 postanowiłam pójść spać. Ślamazarnie wstałam z łóżka podchodząc do komody, otworzyłam trzecią szufladę a moim oczom ukazała się biała koszulka. Wzięłam ją do ręki przyglądając się jej uważnie, to bluzka Lou. Pomimo tego że byłam na niego potwornie zła postanowiłam ją ubrać. Pozbyłam się wszystkich ubrań jakie miałam na sobie zakładając koszulkę Tommo i pierwsze lepsze krótkie spodenki. Normalnie poszłabym teraz pod prysznić ale ta cała sytuacja pozbawiła mnie wszystkich sił. Rzuciłam się na łóżko okrywając się kołdrą, nastawiłam budzik starając się zasnąć jak najszybciej.
Boże czemu ja się tak tym wszystkim przejmuje ?
To był tylko zwykły pocałunek a Louisa nie mogę nazwać nawet moim kumplem, znamy się tak krótko.
Czy to możliwe że zakochałam się w nim ?

***
Rano, jak to zwykle obudził mnie budzik. Tym razem  zrezygnowałam z 30 minutowej drzemki idąc do łazienki. Wzięłam szybki prysznic zmywając przy tym resztki rozmazanego makijażu z wczoraj. Po piętnastu minutach moczenia się zaczęłam suszyć włosy, ciepłe powietrze odbijało się od mojej twarzy powodując gęsią skórkę na całym ciele. Moje oczy bolały i do tego wyglądały strasznie, wielkie, czerwone i spuchnięte. Taa to są właśnie uroki kilkugodzinnego wylewania łez.
Nałożyłam na twarz dużą ilość makijażu maskując wszystkie ślady płaczu jakie były widoczne na mojej twarzy. Opuściłam łazienkę a na zegarze widniała godzina 7:38. Ok teraz jeszcze tylko spakować tym razem torbę i mam chwilę dla siebie. Podbiegłam do szafy wyjmując z niej torebkę następnie podeszłam z nią do biurka pakując do niej wszystkie potrzebne książki i zeszyty.
7:40 dobra autobus mam za 8 min więc zjem coś jeszcze zanim wyjdę.
Wzięłam torebkę i telefon do ręki biegnąc na dół, gdy znalazłam się w kuchni podeszłam do lodówki wyciągając z niej jogurt.
Po zjedzonym w tępię ekspresowym posiłku byłam już ubrana i w pełni gotowa do wyjścia.




-Pa !-Krzyknęłam wychodząc z domu. Wolnym krokiem szłam na przystanek autobusowy.
Dzień był dość chłodny, dobrze że ubrałam kurtkę.
 Dochodząc już do celu ujrzałam Tess, podbiegłam do niej całując ją w policzek na przywitanie.

-Czemu nie było cię wczoraj w szkole ?

-Em.. zaspałam. -Skłamałam. Ale co miałabym niby jej powiedzieć ?
Spałam u pijanego Louisa a potem się całowaliśmy, on tego nie pamiętał to wyszłam zapłakana z jego domu.
Boże jaki z niego kretyn.

-Jenna ty nigdy jeszcze nie zaspałaś 7 godzin ! Nawet jakby była jeszcze jedna lekcja ty byś się ogarnęła i przyszła do szkoły !

-Wiem. Ale to prawda.

*szkoła*

Biologia nudy.
W-F nudy.
Polski nudy.
Matematyka nudy.
Chemia nudy.
Godzina wychowawcza super ! Ups pomyłka nudy.
Cały ten dzień jest straszny ! Nawet na moich ulubionych lekcjach się nudzę i jestem zmęczona ! Tylko czemu ?
Zaczęła się właśnie ostatnia moja lekcja a mianowicie fizyka.
Blaa, blaaa, blaaaa nudy !
 Jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty ! Gościu przestań zanudzać !

-Dobrze teraz przepiszcie wszystkie zadania z tablicy. To będzie zadanie domowe, na ocenę !-Ugh...wyskocz przez okno !
W czasie gdy ja rozmyślałam jak bardzo nienawidzę typa od fizyki zadzwonił dzwonek na przerwę w skutek czego szybko spakowałam zeszyty do torby wychodząc z sali.

-Jezu Jenna co z tobą ? Cały dzień jakoś dziwnie się zachowujesz.-Rozbrzmiał glos Tessy.

-Nic, jest okej.-Powiedziałam schodząc na parter. Przyjaciółka szybko mnie dogoniła łapiąc za ramię, obydwie stanęłyśmy. Posłałam jej mordercze spojrzenie próbując wyrwać się z jej uścisku.

-Jenna ! Powiedz mi do cholery o co ci chodzi ! -Krzyknęła mi do ucha.

-Wściekłam się na Louisa i dlatego wyżywam się na każdej możliwej osobie.-Spuściłam wzrok. Nie wierze że to powiedziałam ! Tess siedzi cicho za co bardzo jej dziękuję, nie chcę teraz o tym wszystkim rozmawiać. Poprawiam torbę na ramieniu wychodząc ze szkoły moja głowa jest spuszczona na dół. Przez co widzę tylko chodnik i swoje buty, idę tak już kilka chwil gdy czuję jak ktoś szturcha łokciem moje ramię. Podniosłam głowę patrząc na osobę którą okazała się być Tess.

-Co ?!

-Spójrz przed siebie.-Ślamazarnie odwróciłam głowę patrząc na wskazany mi kierunek.
No nie, to są chyba jakieś jaja.
Co ten idiota tutaj robi ?!
A może on nie jest tu dla mnie ? Stanęłam czekając na jego reakcje. Opierał się o czarny motor rozglądając się na boki gdy wreszcie mnie zauważył słabo uniósł kąciki ust próbując nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Nawiązałam go z nim mordując wzrokiem, stanął na równe nogi chowając ręce do kieszeni czarnych jeansów.

-Podejdź do niego Jenna.-Podpowiedziała mi przyjaciółka. Przełknęłam głośno ślinę robiąc kilka niepewnych kroków w jego stronę. -No idź.-Złapałam za pasek torebki stając przed jego sylwetką. Byłam cicho, czekałam aż powie coś pierwszy.

-Ygh... Jenna ja przepraszam cię.-Podrapał się po karku patrząc mi dalej w oczy.

-Mówiłam że nie chce cię znać.  I w ogóle jakim cudem zapomniałeś o naszym pocałunku ?! Przecież nie wypiłeś aż tak dużo.

-Ćpałem. Nie pamiętam nawet jaki znalazłem się w domu i to z tobą. -Odwrócił wzrok patrząc gdzieś za mnie.

-Idiota.

-Wiem.

-Czemu przyszedłeś mnie przeprosić ?-Musiałam znać odpowiedź.

-Bo nie umiem o tobie zapomnieć Jenna. Na początku chciałem cię tylko przelecieć ale potem to się zmieniło. Jesteś wyjątkowa i myślę że to mnie od ciebie ciągnie.

-Wyjątkowa ?

-Tak, bo nie pchasz mi się do łóżka.-Zachichotał.-A tak na przeprosiny mam coś dla ciebie.-Sięgnął za siebie ręką wyciągając średniej wielkości pudełko ozdobione brokatem i owinięte czerwoną wstążką zawiązaną na kokardkę.
 
-Louis co to jest ?-Podał mi pudełko do ręki.-I czemu to takie ciężkie ??
 
-Otwórz.-Zrobiłam jak kazał. Rozplątałam kokardkę i podniosłam wieczko a moim oczom ukazał się malutki kotek leżący pośród dużej ilości różowej wełny. Jejku jaki on słodki !
 


-Nienawidzę siebie.-Powiedziałam przyglądając się zwierzęciu.
 
-Za co ?
 
-Za to że tak łatwo ci wybaczam.
 
-Przyjmujesz moje przeprosiny ?-Spytał z nadzieją w głosie.
 
-Tak, ale tylko dlatego że on jest taki słodki.

_____________________________________

Wybaczcie że rozdział nie pojawił się w piątek ale była u mnie straszna śnieżyca która niestety pozbawiła mnie internetu no a potem to mi się zasnęło. No ale już jest ! Postanowiłam także że rozdziały będą się pojawiały w sobotę a nie w piątek bo mam w ten dzień za dużo na głowie.

40 komentarzy = 15 rozdział w sobotę.

Dacie radę ?

piątek, 29 listopada 2013

Rozdział 13


Posłał mi szyderczy uśmieszek.

-Nie mam jakichś wielkich planów ale jest coś co chciałem zrobić już od dawna.-Zrobił poważna minę nachylając się nad moją twarzą przez co stado motylków zaczęło tańczyć w moim brzuchu. Co on niby chce zrobić ? Do moich myśli wkradła się scena erotyczna powodująca zwiększenie się moich tęczówek dwukrotnie.

-Nie o to mi chodzi zboczeńcu.-Zachichotał. To tak jakby czytał moje myśli. Uśmiechnęłam się nieśmiało na jego słowa. Skoro nie to miał na myśli to co ?

-Louis co masz na myśli mówiąc że chciałeś to już zrobić od dawna ?-Spytałam drżącym głosem. Przełknęłam głośno ślinę czekając na odpowiedź. Spodziewałam się najgorszego.

-Zamknij oczy.-Powiedział stanowczo. Co do cholery ?! Zrobiłam tak jak kazał, moja warga lekko zadrżała, boże jestem totalnie przerażona. Mam nadzieje że nie chodzi mu coś głupiego po głowie.
Po chwili czekania poczułam jak przyciąga mnie bliżej swojego ciała, oddech momentalnie mi przyśpiesza a warga ponownie drży strach mnie sparaliżował, nie mogłam nawet otworzyć oczu. Powoli zaczynam się stresować, czy on to robi specjalnie ? Wraz z moich nadchodzącym stresem i spiętymi mięśniami czuję jego oddech na mojej twarzy. Oprócz miętowej woni wyczuwam zapach piwa.
Czy on jest nadal pijany ?! Mam już tego dość !
 Gdy zaczynam się powoli odsuwać od jego ciała czuję jak jego pulchne różowe usta dotykają moich. Pocałunek jest tak delikatny i przyjemny że nie chce by się kończył. Na początku jestem zszokowana jego zachowaniem jednak szybko odwzajemniłam pocałunek przyciągając chłopaka bliżej siebie.
 Louis jest inny wiedziałam to już on naszego pierwszego spotkania.
Nasz pocałunek z chwili na chwile robił się coraz bardziej namiętny, moje dłonie powędrowały do jego przepięknych czerwonych włosów tym samym doprowadzając do totalnego nieładu jego grzywkę. Starałam się złapać jak największy oddech w malutkich przerwach pomiędzy buziakami. Moje ręce zaczęły błądzić po jego torsie rozkoszując się każdą chwilą, w pewnym momencie zaczęłam już dyszeć jednak nie miałam zamiaru odrywać się od jego soczystych warg.

-Ej, Jenna bo skończymy w łóżku.-Wydyszał mi do ust. Momentalnie się ogarnęłam a moja twarz oblała się czerwienią. Szybko odsunęłam się od chłopaka spuszczając głowę w dół. Boże co ja właśnie zrobiłam ? Całowałam się z pijanym-jak dla mnie-kolesiem którego znam niecały tydzień ! Jenna masz nieźle nasrane na bani.-Nic się nie stało kwiatuszku.-Złapał mój podbródek patrząc mi w oczy z uśmiechem na twarzy.-Muszę przyznać ze dobrze całujesz.-Zachichotałam na jego słowa.

-Czekaj, czekaj kwiatuszku ?-Spytałam ze śmiechem.

-Nie podoba się ? To jak mam mówić ? Kosmito ?

-Ty weź już lepiej bądź cicho. I niech już zostanie ten kwiatuszek choć nie sądzę abym była rośliną.-Posłałam mu uśmiech rzucając się na łóżko. Popatrzał na mnie spojrzeniem zboczeńca na co momentalnie się odezwałam.-Mam zamiar dalej spać.

-Szkoda.-Położył się obok mnie okrywając nasze ciała kołdrą.-Śpioszek !

-Że niby ja ? To już wole być rośliną.-Zachichotałam nastawiając sobie budzik na 14 : 00 po czym na wszelki wypadek schowałam telefon do majtek. Mam nadzieję że nie będzie mi tam grzebał. Powiedziałam mu jeszcze ciche "Dobranoc" następnie kładąc się na brzuch zasnęłam.

***
Obudził mnie budzik, momentalnie zerwałam się na równe nogi spoglądając za siebie. Miejsce na którym spał -jak przypuszczam- Louis było puste. Telefon dalej mi dzwonił więc szybko wyjęłam go z miejsca w którym był. Boże 20 nieodebranych połączeń od mamy 9 od taty i 5 sms'ów od Bóg wie kogo. Wyłączyłam budzik i zaczęłam czytać wiadomości 3 były od mamy. Zapewne gdzie jestem więc od razu je usunęłam, jedna wiadomość od Tess :
________________________

Czemu nie ma cię w szkole ?
Wagarowiczka !

________________________

Haha, na na pewno ! I jeszcze jeden sms od "Nieznany", niepewnie otworzyłam wiadomość
_______________________

Jestem w kuchni :X
Chodź na śniadanie, śpisz już dość długo ;**
_______________________

Hm. To zapewne Louis. Pośpiesznym krokiem ruszyłam w stronę kuchni po chwili poczułam zapach naleśników co spowodowało u mnie bieg. Właśnie wtedy poczułam jaka jestem głodna.
Moim oczom ukazał się Lou, niestety w koszulce. Egh..
Stał oparty o blat kuchenny a na przeciwko niego stał talerz pełen naleśników polanych toffi i bitą śmietaną.

-To dla ciebie.-Uśmiechnął się promiennie co momentalnie odwzajemniłam podchodząc powoli do blatu.

-Wiesz tak teraz sobie myślę że przeżyłam jedną z najpiękniejszych chwil w moim życiu.-Powiedziałam biorąc pierwszy kęs dania.

-Co masz na myśli ?-Zapytał zdziwiony.

-Nasz pocałunek.-Uśmiechnęłam się nieśmiało do talerza.

-Jenna co ty gadasz, przecież my się jeszcze nie całowaliśmy !-Powiedział zaszokowany na moje słowa.

-Zapomniałeś ! Zapomniałeś że się całowaliśmy ! Wiedziałam że to było zbyt piękne aby było możliwe. Przeżyłam najpiękniejszy pocałunek w moim życiu z osobą która nawet tego nie pamięta !-Stał jak słup przyglądając mi się.-Było więcej wypić, to może byś zapomniał że się w ogóle znamy ! Jesteś totalnym idiotą !-Teraz już płakałam. Wyprostowałam się po czym z hukiem opuściłam pomieszczenie biegnąc na górę.
Przebrałam się w moje ciuchy następnie wzięłam do ręki torbę z chodząc na dół.-Wiesz, żałuje że cię poznałam !-Po wypowiedzeniu tych słów wyszłam trzaskając za sobą drzwiami. Postanowiłam pójść na przystanek autobusowy aby jak najmniej osób widziało mój płacz.
________________

Ok ok. Jest ! Mam nadzieję ze długi, jak dla mnie to w porównaniu do tych kilku poprzednich był długi :D
Podoba się ? Komentujcie !
A więc tak :

30 komentarzy = 14 rozdział w sobotę
35 komentarzy = 14 rozdział w piątek
 

 

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 12

Szybko zdjęłam z siebie ciuchy które miałam na sobie rzucając je w kąt łazienki. Wskoczyłam pod prysznic myjąc się dokładnie. Woda powoli spływała po moim ciele, od razu poczułam się lepiej. Postanowiłam nie myć włosów ponieważ były czyste, spłukałam z siebie mydło zakręcając wodę i wychodząc z kabiny. Złapałam ręcznik wycierając dokładnie swoje ciało po czym wzięłam bluzkę Lou w ręce ubierając ją, o dziwo była dość długa. Zdecydowałam założyć jeszcze do tego moje czarne spodnie, rozpuściłam włosy zbierając z podłogi resztę ciuchów następnie wychodząc z łazienki. Louis momentalnie spojrzał w moją stronę.
 
-Wow.-Przygryzł dolną wargę lustrując mnie wzrokiem.
 
-Co ?-Podeszłam do torby leżącej koło szafy pakując do niej moje ubrania.
 
-Seksownie wyglądasz w mojej koszulce.-Moja twarz momentalnie oblała się czerwienią. Spuściłam głowę uśmiechając się nieśmiało do swoich nóg.
 
-Przestań ! Jesteś pijany i..i..-Spojrzałam w jego stronę oglądając go od góry do dołu jego ciało. Moją uwagę przykuło jego krocze. Przyglądając się mu dokończyłam wypowiedź.-I napalony !
 
-To dobrze czy źle ?
 
-Źle Louis, nie będę z tobą spała.-Spojrzałam mu w oczy.
 
-Jenna przysięgam że będę trzymał rączki przy sobie.-Wyciągnął dłonie daleko przed siebie. Głośno westchnęłam podchodząc do łóżka.
 
-Dobra ale jeśli zaczniesz mnie macać przysięgam że cię walne!-Szybko wskoczyłam pod kołdrę przesuwając się maksymalnie na koniec łóżka. Zgasiłam światło po czym przymknęłam powieki zaczynając powoli zasypiać.
 
-Śpisz ?-Wyszeptał przysuwając się bliżej mnie.
 
-Ugh.. prawie spałam !-Odwróciłam się do niego waląc go w pierwszą część ciała jaka znalazła się w zasięgu mojej ręki.
 
-Ał.-Złapał za pewnie już czerwone ramię.-Sorry, czyli ... nie śpisz ?-Przysunął się jeszcze bliżej obejmując mnie w tali.
 
-Nie cioto ! Daj mi spać !-Ułożyłam ręce wygodnie pod głową kolejny raz zamykając oczy.
Po kilku minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza.
 
-Dobranoc.-Ucałował tył mojej głowy.
 
-Louis !
 
***
 
Obudził mnie wibrujący telefon. Ślamazarnie otworzyłam oczy, ujrzałam pół nagiego Tomlinsona który był we mnie mocno wtulony. Spał. Przygryzłam dolną wargę wyciągając rękę w stronę jego gołego torsu. Był piękny, liczna ilość tatuaży dodawała temu wszystkiemu jeszcze większego uroku. Najpierw delikatnie przejechałam po nim palcem następnie przyłożyłam całą dłoń zachwycając się tym pięknym widokiem.
 
-Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej.-Uśmiechnął się.
 
-Um.. ja. Która jest godzina ?-Zabrałam rękę jak oparzona. Louis otworzył oczy wyciągając z pod poduszki telefon.
 
-Za piętnaście dziesiąta skarbie.
 
-KTÓRA ?!-Krzyknęłam zrywając się momentalnie na nogi.

-Za piętnaście dziesiąta. Którego z tych słów nie rozumiesz ?-Zdenerwowana przeczesałam ręką włosy.

-Mój budzik dzwonił ?

-Taa, wyłączyłem go.

-Że co ?! Louis czemu to zrobiłeś ?!-Pytałam dalej niedowierzając. Jak on mógł ? Moja mama zapewne już se włosy wyrywa bo nie przyszłam rano po książki.

-Tak słodko spałaś, nie chciałem cię budzić.

-Powinnam być teraz w szkole !-Krzyczałam.

-Przepraszam Jenna.-Podszedł do mnie i słabo przytulił.-Nie wiedziałem że aż tak się zezłościsz.-Westchnęłam odwzajemniając uścisk.
Nie wiem czemu ale nie potrafię się długo na niego złościć. Jak to możliwe ?

-No trudno i tak jest już za późno.-Spojrzałam na jego przepełnioną smutkiem twarz.-Skoro i tak nie mogę wrócić do domu, jak spędzimy resztę dnia ?
 
 
______________________________
Hej !
Miał być długi rozdział, wiem ale kompletnie nie miałam na niego pomysłu. Dlatego też sądzę że mogło być lepiej.
Mam nadzieje że na następny rozdział będę miała więcej weny.
A tak w ogóle podoba się ? Piszcie w komach ;)
 
30 komentarzy = 13 rozdział w piątek
 
 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 11

Powiedział błagalnie tym swoim niewyraźnym głosem.

-Louis, jesteś pijany. Nie wiem czy zostanie tutaj na noc byłoby rozsądne.-Cicho zachichotałam zakrywając usta dłonią.

-Wcale nie jestem pijany.-Zmarszczył czoło obejmując mnie mocniej w tali. Po chwili dodał szeptem.-Zostań, proszę.

-Louis a co ja powiem mamie ? No chyba nie myślisz że ona  tak po prostu mnie puści do ciebie na noc w środku tygodnia.

-Powiedz jej że nie chce ci się już wracać do domu i po sprawie.-Powiedział wzruszając ramionami.

-Jakby to było takie proste.-Odwróciłam wzrok.

-A nie jest ?-Złapał za mój podbródek i przekręcił go bym mogła spojrzeć mu w oczy. Na szybko przemyślałam tą całą sytuacje odpowiadając.

-Nie, ale zostanę.-Posłałam Louisowi słaby uśmiech.

-Dziękuję.-Wyszeptał namiętnie do mojego ucha na co ja wywróciłam oczami. Sięgnęłam ręką do kieszeni spodni i wyciągnęłam z niej mój telefon. Szybko wzięłam urządzenie w obie dłonie zaczynając pisać jakąś dobrą ścieme mamie.-Co robisz ?-Spytał Tommo spoglądając mi na ekran telefonu.

-Pisze sms'a mamie.-Odpowiedziałam zapatrzona w urządzenie. Chłopak oparł głowę wygodnie o poduszkę momentalnie zamykając oczy. Chwile pomyślałam nad tym co napisać rodzicielce jednak postawiłam na :

"Zostaję u Louisa na noc, nie jest z nim najlepiej. Wrócę rano po zeszyty i książki.
                                                                 xoxo"

Szybko napisałam odpowiednie słowa w treści wiadomości następnie wysyłając ją. Telefon rzuciłam gdzieś na łóżko próbując wyswobodzić się z silnego uścisku chłopaka który udaje że śpi.

-Louis, Louis... . Louis!-Nic.-Ej no.-Klepnęłam go lekko w klatkę piersiową w skutek czego z jego ust wymsknął się cichy chichot.-Nie wiem czy wiesz ale ja w każdej chwili mogę napisać mamie że już ci lepiej i wracam do domu.-Powiedziałam starając się zabrzmieć jak najbardziej poważnie jednak nie mogłam powstrzymać uśmiechu który wkradł się na moją twarz.
Gdy po chwili dotarło do Lou co właśnie powiedziałam, momentalnie otworzył oczy i jak oparzony usunął ręce z mojego ciała. Na jego zachowanie odpowiedziałam cichym chichotem po czym podpierając się rękami na jego torsie powoli zaczęłam schodzić z jego nieziemsko sexownego ciała.
No i znowu to powiedziałam !
Louis weź zbrzydnij !

-Um.. pożyczysz mi jakąś bluzkę ?-Spytałam przygryzając dolną wargę.

-Ja już ci jedną pożyczyłem i do tej pory nie wróciła.-Wtrąciłam się.

-Zostawiłam ją w domu. Jak chcesz mogę ci ją jutro po lekcjach przynieść.

-Możesz ją sobie zatrzymać, jednak byłbym szczęśliwy gdybyś  przyszła.-Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało.-Podejdź do szafy i wybierz sobie jakąś.-Powiedział przekręcając się na brzuch.
Czy Louis właśnie pozwolił mi zatrzymać sobie jego koszulkę ?
To nie jest już ten sam chłopak ponury i tajemniczy, którego poznałam w ostatnią niedziele wieczorem.
Wolnym krokiem podeszłam do wielkiej meblościanki na przeciwko łóżka. Chwyciłam za rozsuwane drzwi i otworzyłam je wolno. Moim oczom ukazał się stos ubrań poukładanych na przeróżne sposoby.
Boże nawet ja nie mam tylu ubrań !
 Zaczęłam grzebać pomiędzy liczną ilością koszulek powieszonych na wieszakach. Mój wzrok zatrzymał się na długiej czarnej koszulce z Batmanem na piersi. Momentalnie wzięłam ją do ręki patrząc na Louisa.

-Mogę tą ?-Spytałam nieśmiało.

-Jenna serio ?-Niepewnie skinęłam głową.-Uważam że jest dziecinna ale skoro chcesz.

-Dzięki.-Uśmiechnęłam się podskakując uradowana. Szybko zdjęłam koszulkę z wieszaka.-Gdzie jest łazienka ?-Spytałam.

-Po prawej. Jednak wiesz niemiałbym nic przeciwko gdybyś przebrała się tu.

-Striptiz dla ubogich, to chyba nie ten adres.-Zachichotałam po czym zniknęłam za drzwiami łazienki.

_____________________
Sorka za to spóźnienie ale jakoś cała wena gdzieś sobie wczoraj poszła a dopiero dzisiaj wróciła pewnie dlatego taki krótki ;\ .
No więc tak głosowaliście w ankiecie i rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu a konkretniej w piątek.
I jak wam się podoba ?
Mam nadzieję że pod tym rozdziałem będzie podobna a nawet większa ilość komentarzy niż pod poprzednimi postami.
No to do piątku :**

________________________
18.11
Jak widać słabo komentujecie ;C

WIĘC :

30 KOMENTARZY = 12 ROZDZIAŁ W PIĄTEK

Wiem że dacie radę ;)

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 10

Głośno przełknęłam ślinę. Przyznam się, bardzo chciałam go spotkać, ale nie pijanego ! I co teraz zrobić ? W końcu dalej jestem na niego zła za to co dzisiaj odwalił w szkole.
Postanowiłam podejść. Zaczęłam stawiać pewne kroki w stronę Lou. 
Szczerze bałam się, jeszcze nigdy nie miałam okazji widzieć go pijanego. Czego mam się po nim spodziewać ? Gdy już prawie dochodziłam do celu, zauważył mnie. Jego wyraz twarzy był dość dziwny, przez moment wgapiał we mnie te swoje niebieskie ślepia przez co trochę wymiękłam. Wyglądały tak bezbronnie..Jenna ! Znowu to robisz, ogarnij się wreszcie ! 
Uczyniłam to co podpowiadał mi rozum i momentalnie poczułam się pewniejsza.


-Czemu to zrobiłeś ?-Zapytałam spokojnym głosem. Odpowiedziała mi głucha cisza. Ponowiłam pytanie, nic.-Louis do cholery ! Odpowiesz mi ?!-Prawie że krzyknęłam. Chyba pierwszy raz od bardzo długiego czasu powiedziałam brzydkie-jak dla mnie-słowo. Co się ze mną dzieje ?


-Wkurzyłaś mnie.-Wymamrotał nie patrząc mi w oczy.


-Bo postawiłam na swoim ? Louis to nie oznacza że trzeba pójść i się upić !-Starałam się nie podnosić na niego głosu.
Wzięłam w moje drobne dłonie jego twarz i uniosłam ku górze bym mogła spojrzeć mu w oczy. Błękit jego tęczówek był naprawdę bardzo wyraźny.-Nie widziałam Thomasa od 3 lat. Tęskniłam za nim, tak bardzo tęskniłam. Chciałam wykorzystać dokładnie każdą chwilę naszego spotkania. A ty to zepsułeś pojawiając się znikąd razem ze sowimi wielkimi problemami ! Przez ten cały cyrk nawet nie wiem czy będzie chciał się ze mną widywać !-Mówiłam dość łagodnie po czym usunęłam ręce z twarzy chłopaka i niespodziewanie walnęłam go z liścia w policzek.-Zasłużyłeś sobie na to.-Dopowiedziałam. Tommo złapał się za czerwony policzek przez co syknął z bólu.


-Zasłużyłem.-Odpowiedział po krótkiej chwili ciszy. Głośno westchnęłam wyjmując z torebki telefon. 


-Chodź, odprowadzę cię do domu.-Powiedziałam wyciągając rękę w stronę chłopaka, szybko schował wódkę do tylnej kieszeni łapiąc moją dłoń. Co moment tracił równowagę przez co było mi trudniej z nim iść.
Odblokowałam telefon pisząc do mamy sms'a:


"Louis źle się czuję, pojadę do niego sprawdzić co z nim jest. Powinnam niedługo wrócić. 
                        Kocham cię xoxo."

Wysłałam wiadomość chowając urządzenie tym razem do kieszeni spodni. 
Boże co się ze mną dzieje. Skłamałam mamie, a ja nigdy jej nie kłamię ! 
Jednak myślę że bardziej by wolała tą wersje niż "Spotkałam Louisa jest totalnie pijany, idę odprowadzić go do domu. Nie wiem czego się po nim spodziewać. Paa !" Egh..przez niego coraz więcej kłamię. Nie dobrze.
Szliśmy wolno i to już dobre 30 min ! Dostanę bure.
Czy coś widzę ? Nie ! Ciemno jak w dupie Aladyna ! 

-Hm..myślałam że wiem gdzie mieszkasz.-Powiedziałam sama do siebie.


-Też tak myślałem, bo minęliśmy mój dom jakieś 20 minut temu.


-Louis ! Czemu mi nie powiedziałeś !?


-Bo mówiłaś że mnie odprowadzisz.-Spojrzał na mnie z uśmiechem na twarzy.


-Idiota !-Krzyknęłam na co Lou wybuchł śmiechem.


-No prowadź Sherlocku.-Powiedział dalej rozbawiony.


-Przestań !-Zaczęłam rozglądać się dookoła. Chwila. Minęliśmy dom Tommo w takim razie musimy iść w przeciwną stronę.
Jenna odkrycie roku ! Powinnaś dostać nobla! 
Głupi rozum.
Odwróciłam się ciągnąc chwiejącego się Louisa za sobą. Teraz dobrze idę, mam nadzieję.
Tym razem szłam dość szybko, minęło zbyt dużo czasu żeby się wlec. Po kilku dużych krokach rzeczywiście zauważyłam moją szkołę a następnie wiele domów naprzeciwko niej. I teraz pytanie, który z tych budynków jest mieszkaniem Louisa.


-Yyy...który to ?


-A jak myślisz ?-Spytał przygryzając dolną wargę. Chwilę popatrzyłam na te kilka domów. Po czym wskazałam palcem na dwupiętrowy budynek koloru kremowego z ogromnym garażem i całkiem sporym ogrodem.


-Ten ?


-Tak. Z kąd wiedziałaś ?-Zapytał Louis ciągnąc mnie w stronę domu.


-Intuicja. -Zachichotałam. Przeszliśmy przez ulicę i prosto do celu. Tommo złapał za furtkę i otworzył ją następnie wskazał ręką bym weszła pierwsza.
Pff..pijany dżentelmen to ci nowość.
Gdy weszłam na posesje mało co nie zemdlałam było tu tak pięknie. Kto by pomyślał że właścicielem tego wszystkiego jest Louis. Zapamiętam ten obraz na długo.

-Chodź.-Znów mnie pociągnął ale tym razem w stronę wejścia. Weszłam na trzeci schodek czekając aż Tommo otworzy drzwi. Oh, to chyba sobie tu postoję.
Trafić kluczykiem do zamka, naprawdę to takie trudne że aż...
Po krótkiej chwili czekania wkurzyłam się.

-Dawaj to.-Zabrałam klucze z ręki chłopaka stając na tym samym schodku co on. Szybko włożyłam odpowiedni klucz do zamka kręcąc nim. Po dwóch obrotach złapałam za klamkę i pchnąc drzwi do przodu otworzyłam je. Moim oczom ukazał się długi korytarz na którego końcu widniał pokój a w nim kręcone schody. Czerwonowłosy wszedł pierwszy ciągnąc mnie za sobą. Nie zdejmując swoich vans'ów szedł w głąb mieszkania. Zrobiłam to samo co on i nie ściągnęłam swoich butów, tylko zamknęłam za sobą drzwi. Nie zdążyłam nawet dobrze przyjrzeć się temu wielkiemu pokojowi ponieważ Niebieskooki ciągnął mnie naprawdę szybko nie puszczając mojej ręki. Gdy znaleźliśmy się na górze chłopak podszedł do pierwszych drzwi po lewej i szybko otwierając pomieszczenie wepchnął mnie do środka.
Rzucił się na łóżko a mnie położył mnie na sobie uśmiechając się od ucha do ucha. Podparłam się rękami na jego torsie w skutek czego on umieścił swoje na mojej tali.


-Skoro już jesteś w domu, mogę sobie pójść.-Powiedziałam odwzajemniając uśmiech.


-Proszę, zostań ze mną.
 
______________________
 
Nareszcie jest !
Podoba się rozdział ?
 Piszcie w komentarzach co sądzicie.

Głosujcie w ankiecie a wtedy będziecie wiedzieć kiedy next ! :D
Do napisania !

30 komentarzy=11 rozdział

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 9

Gdy znaleźliśmy się poza terenem szkoły przerwałam ciszę miedzy nami krzycząc do Louisa.
 
-Co to miało być ?!-Próbowałam uwolnić rękę lecz nie ruszyła się nawet o milimetr.
 Zignorował moje pytanie.
 
-Nie będziesz się z nim więcej spotykać.-Powiedział krótko przez zaciśnięte zęby.
 
-Czemu !?-Dalej mówiłam z podniesionym głosem.
 
-Nie podoba mi się.-Zaśmiałam się niedowierzając. Czy ja się nie przesłyszałam, on chce mi życie układać ? No chyba go pogrzało.
 
-Nie mogę się z nim spotykać tylko dlatego że ci się nie spodobał ! No chyba śmieszny jesteś, to mój przyjaciel !-Krzyczałam. Pod powiekami czułam że zbierają mi się łzy. Ale dlaczego ? Odwróciłam wzrok od chłopaka myśląc. Nie lubię krzyczeć na bliskie mi osoby, ale Louis nie jest moim blizkim. A może zbytnio się do niego przywiązałam ?
Jenna opanuj się przecież on nic dla ciebie nie znaczy. Mówił mi mój rozum jednak ja wiedziałam że to nieprawda, szczerze chciałabym żeby tak było. Louis jest inny, nie chodzi mi o tatuaże, piercing czy kolor włosów. Mam bardziej na myśli jego charakter, sposób bycia to on sprawia że nie mogę o nim zapomnieć, przestać myśleć.
Szybko odepchnęłam wszystkie myśli na bok słysząc jego stanowczy głos.

-Jenna..ja znam się na takich ludziach..-Nie dokończył ponieważ znów podniosłam głos.

-Nie Louis.. nie znasz się, nie wiesz jaki on jest ! Chcę cię uświadomić że nie ocenia się książki po okładce !-Wypowiadając ostanie słowa łzy już ciekły mi po policzkach. Chłopak stał jak słup patrząc mi w oczy, jego uścisk na mojej dłoni poluźnił się. Wykorzystałam okazję i zabrałam swoją rękę.-A zanim pójdę chcę ci jeszcze powiedzieć że i tak jutro się spotkam z Thomasem i ty tu nie masz nic do gadania.-Po wypowiedzeniu tych kilku słów  odwróciłam się do chłopaka plecami i wytarłam rękawem wszystkie spływające łzy po czym pobiegłam-jak najszybciej umiałam-w stronę domu.

***

Leżałam na swoim łóżku.
 Czułam się strasznie źle krzycząc na Louisa jednak uważam że zasłużył sobie na to. Nie będzie mi towarzystwa wybierał. Może i te kilka dni zbliżyły mnie do niego ale nie na tyle żebym pozwoliła mu mną pomiatać ! No i właśnie, tu się zatrzymam jeszcze żaden facet którego znam nie zachował się nawet trochę podobnie do Louisa. I myślę że przez to czuje że jest on wyjątkowy. Moje towarzystwo nie farbuje się, nie robi sobie tatuaży ani piercingu dlatego w pewnym sensie jest to dla mnie też jakaś zmiana.
Jakieś 30min temu rozmawiałam przez telefon na ten temat z Tessą. Opowiadała mi o Louisie, niby tylko nic nie znaczące szczegóły ale bardzo mnie zaciekawiły. Zapamiętałam dokładnie całą moją rozmowę :

(...)-Opowiedz mi o nim.
-Okej. Nazywa się Louis William Tomlinson, ma 20 lat. Przez osiem lat mieszkał w Polsce, a gdy jego rodzicie rozwiedli się razem z mamą wyjechał do Angli.-No właśnie Anglia, to okropne miejsce gdzie się urodziłam, chodzę do szkoły i mieszkam.-... w gimnazjum zaczął palić i z tego co wiem to nadal to robi.-Louis pali ?Ciekawe.-...przez dwa lata chodził do naszego liceum, jest prawdziwą legendą.
-On chodził do naszej szkoły ?!
-Tak Jenna..jestem ciekawa jak on w ogóle zdał. Pobił rekord największej liczby punktów na minusie w ciągu dwóch miesięcy.
-Czemu nigdy o nim nie słyszałam ?
-Bo cały czas się uczyłaś. Na lekcji, przerwie nawet w łazience słyszałam jak coś czytasz !
-Tessa przecież wiesz że już z tym skończyłam..
-Wiem, słuchaj dalej. W drugiej klasie liceum zaczął ścigać się na motorach, bardzo kręcił go ten temat. Był niezwyciężony aż pewnego dnia złapała ich policja no i się posrało. W trzeciej klasie Louis zaczął chodzić na imprezy i brać narkotyki. Właśnie wtedy zrobił sobie kolczyk w wardze, brwi oraz przefarbował włosy i zaczął robić tatuaże. Pod koniec szkoły znalazł sobie inne hobby i zaczął liczyć ile to on zaliczył już panienek, nie przychodził przez to do szkoły bo co godzinę miał nową laskę.(...)Po tym dziwnym zdarzeniu czyli wiadomości iż udało mu się zdać, podobno znów zaczął się ścigać.
-Dzięki Tess. Do zobaczenia jutro.

Po dłuższym czasie doszłam do wniosku że to wszystko ma sens. Mój trener, wszystkie plastiki próbujące się mu przypodobać i ten sportowy samochód. Niby jeździł na motorach, a może przerzucił się na auta ?
Jednak jedno zupełnie nie pasowało do tego wszystkiego.
Louis i jego zachowanie w stosunku do mnie. Przez kilka momentów był opiekuńczy, romantyczny a nawet zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela ! Ktoś kto przez jakiś czas nie miał nic innego do roboty jak zabawianie się z panienkami nie zachowywał by się tak.

-Jenna !-Wyrwał mnie z zamyśleń krzyk mojej mamy.

-Co ?-Odkrzyknęłam. Przewracając się na brzuch.

-Pójdziesz do sklepu po bułki ?-Spytała.

-Dobra.-Ślamazarnie podniosłam się z łózka  i podchodząc do szafy wyciągnęłam z niej strój na przebranie.

Nienawidzę chodzić w przepoconych ubraniach, a szczególnie gdy gdzieś wychodzę nawet do sklepu. Zaczęłam zdejmować z siebie bluzkę, rzuciłam ją na podłogę szybko ubierając czystą, czarną.
Gdy już cała się przebrałam wstałam i podeszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i już chciałam wychodzić jednak moją uwagę przyciągnęła biała koszulka leżąca na środku pokoju. Podeszłam i wzięłam ją w ręce, nie wiem co mnie napadło ale postanowiłam ją powąchać. Przytknęłam skrawek ubrania do swojego nosa zaciągając się zapachem. I wtedy znów poczułam te nieziemskie perfumy.

-Boże to koszulka ..Louisa !-Krzyknęłam.-Nie oddałam mu jej. A co jeśli będzie zły ?-Powiedziałam sama do siebie. Głośno westchnęłam odkładając koszulkę na krzesło. Wzięłam do ręki torbę i wyszłam z pokoju schodząc powoli na dół.

-Nareszcie jesteś, na blacie leżą pieniądze kup trzy bułki i wracaj do domu.-Poinformowała mnie mama.

-Ok.-Odpowiedziałam krótko biorąc w ręce pieniądze.

-A i tata nie wraca dzisiaj do domu.-Dopowiedziała.

-Dobrze.-Zbliżyłam się do swojej rodzicielki i pocałowałam ją w policzek następnie podeszłam szybkim krokiem do drzwi i  wszyłam na zewnątrz.

Przez jakieś 15 min szłam do sklepu. Noc była ciemna a powietrze zimne. Myślałam że zamarznę ! Na szczęście jeszcze tylko kilka kroków dzieli mnie od "ziemi obiecanej".

Gdy już chciałam wchodzić do sklepu zauważyłam zataczającego się Louisa z butelką wódki w ręce idącego w tym samym kierunku co ja.

______________________________
Udało mi się napisać na dziś :3
Rozdział długi jak obiecałam mam nadzieję że wystarczająco ;D
Podoba się ?

25 komentarzy = 10 rozdział
dacie radę ?